Zaczerpnęła głęboki wdech, opierając się o barierkę przy schodach.
- Lepiej?
Wciąż był przy niej, zresztą nawet jakby chciała, nie potrafiłaby zignorować jego obecności. Skinęła lekko głową.
- Martwię się.
- Niepotrzebnie Chester, wszystko w porządku. Zresztą po co masz sobie zawracać mną głowę?
- Nie gadaj głupot, zawracam sobie głowę, bo... - urwał speszony.
- Bo?
Przeczesał nerwowo krótkie włosy dłonią i złapał się za kark.
- Bo tak już mam. Martwię się o ludzi, którzy coś dla mnie znaczą, ok?
- Przecież mnie nie znasz.
- Ale mam całkowicie inne wrażenie. Jakbym cię znał od lat. - spuścił wzrok i zaczął grzebać czubkiem buta w piasku. Wyglądał na skrępowanego. - Więc się nie wściekaj tylko to przyjmij, ok?
- Co mam przyjąć? - obserwowała go ze zmarszczonymi brwiami.
- Mnie. - mruknął, patrząc jej nieśmiało w oczy. - Wpuść mnie. Nie wiem czemu tak jest, ale zależy mi na naszej... znajomości. Czy to zbyt wiele dla ciebie?
Milczała chwilę nim odezwała się cicho.
- Nie, jestem po prostu zaskoczona.
Uśmiechnął się do niej lekko.
- Tylko nie mów, że musimy to opić. - mruknęła, na co roześmiał się wesoło.
- Nic na siłę, ale wiesz, znam kilka fajnych klubów.
- Nie wątpię. - odwzajemniła uśmiech.
- We wtorek jedziemy z chłopakami do Nowego Jorku na kilka dni. - zmienił temat, poważniejąc.
- Super. Koncert?
- Koncert, wywiad, wstępne zdjęcia do teledysku. Będziesz tęsknić? - wyskoczył z pytaniem, zaskakując tym zarówno ją, jak i siebie.
- Chester... Znamy się kilka dni.
- Cicho. Będziesz? - wydął zabawnie dolną wargę i rozłożył ramiona, zapraszając ją do przytulenia. Parsknęła cicho i pozwoliła się objąć, zatapiając nos w jego koszulce.
- Będę.
- To dobrze, bo ja też. - szepnął jej do ucha, owiewając je ciepłym oddechem i zaciągnął się zapachem jej słodkiego szamponu. - Wracamy do chłopaków?
- Mhm. - mruknęła, jakby wyrwana z transu. Powoli, niechętnie odsunęła się od niego i rzuciła nieśmiały uśmiech. - Dziękuję.
Skinął głową i uchylił drzwi, puszczając ją przodem.
Godzinę później wracali autem do mieszkania. Alex dzwoniła czy będą na obiedzie, więc odmówili wspólnego wypadu z zespołem na pizzę.
- Więc, co sądzisz o chłopakach? - przerwał ciszę, zerkając na nią kątem oka.
- Jesteście niesamowici. To ogromny zaszczyt móc was poznać i słuchać waszego talentu.
- Przypadli ci do gustu. - stwierdził, uśmiechając się delikatnie.
- Jesteście indywidualistami, a jednocześnie tworzycie idealną całość. Ale tak, kurczę, wyglądacie mało rockowo.
- Co masz na myśli?
- Spójrz na przykład na Brada. Prędzej bym powiedziała, że w tym swoim sweterku naucza w szkółce niedzielnej, a nie, że potrafi wyprawiać czary z gitarą. Albo Dave. On mi wygląda na szefa kuchni.
Mężczyzna otarł kąciki oczu z łez, próbując opanować śmiech i skupić się na drodze.
- Powiem o tym Bradowi. Szkółka niedziela, serio? On jest Żydem.
- Skąd mogłam wiedzieć? - wystawiła mu język.
- Proszę kontynuuj. To komiczne.
- Rob jest interesujący, najmniej się wyróżnia z Was wszystkich, ale jest w nim coś tajemniczego.
- Sugerowany zawód?
- Hmm... Detektyw. - mruknęła po chwili namysłu. Zgodził się skinieniem głowy.
- Joe? - kontynuował zabawę, chichocząc pod nosem.
- Mr. Hahn wygląda jakby należał do Yakuzy. *
- Litości, już mnie policzki bolą. Joe ma koreańskie korzenie, to Mike ma więcej wspólnego z Japonią.
- Mike mi pasuje do roli prawnika, dyrektora, albo... - uśmiechnęła się szeroko.
- Albo?
- Albo na opiekunkę do dzieci. Nie! Lepiej! Mistrz Yoda!
Chester zjechał na pobliski parking i wybuchnął głośnym śmiechem, opierając głowę o kierownicę.
- Uwielbiam cię! A co ze mną?
- Z tobą?
- Też chyba należę do zespołu, prawda?
- Tak, ale do ciebie z tymi tatuażami, kolczykami i stylem pasuje rockowy zespół. Myślę, że jesteś w takim miejscu, w jakim zawsze powinieneś być. To na pewno lepsze niż Burger King.
Spojrzał na nią, mrużąc powieki.
- Zgooglowałaś mnie? - mruknął złowrogo.
- Tak troszeczkę. - posłała mu niewinny uśmiech, po kilku sekundach jej śmiech wypełnił wnętrze, gdy Chester rzucił się na nią z łaskotkami. Mimo przestronnego auta, nie miała zbytniej swobody ruchu. Już po chwili została przyduszona przez mężczyznę. Oddech jej przyspieszył, gdy poczuła jego ciało tak blisko. Wyraźnie czuła jak szybko unosi się i opada jego klatka piersiowa i jak napinają się ze śmiechu twarde mięśnie brzucha. Spojrzał jej w oczy chichocząc i w sekundzie spoważniał, studiując dokładnie jej tęczówki. Oddech stał się ciężki i urywany. Oblizał swoje usta, co skupiło jej uwagę. Sama lekko przygryzła swoje wargi.
- Eve... - mruknął zachrypniętym głosem, odgarniając z jej twarzy niesforny kosmyk. Przymknęła oczy i odetchnęła głęboko.
- Wracajmy Chester. - wyszeptała. - Błagam cię, jedź już.
Speszony odsunął się od niej, poprawiając na fotelu. Odpalił silnik i w kompletnej ciszy skierował się w stronę domu. Zaparkował auto i niepewnie na nią spojrzał. Unikała jego spojrzenia. Złapał ją za nadgarstek, gdy chciała wysiąść i puścił momentalnie, jakby jej skóra go poparzyła.
- Eve, przepraszam.
Pokręciła głową, patrząc na niego smutno.
- Nie przepraszaj, tylko nie rób tego więcej. Masz żonę, która jest moją kuzynką. To wszystko jest absurdalne.
- Eve...
- Dość Chester! Wystarczy.
Wysiadła i ruszyła w stronę drzwi. Wpatrywał się jeszcze chwilę w miejsce, w którym zniknęła i odpalił silnik, ruszając przed siebie. Wiedział, że Alex by wyczuła to napięcie między nimi. Jak zwykle wszystko musiał spieprzyć. Ale co mógł poradzić, że jej usta wręcz błagały o pocałunki. Był zaintrygowany i cholernie jej pożądał. Nie umiał dłużej udawać przed sobą, że jest inaczej. Uczucie było tak obce, że przejmowało nad nim kontrolę, ogłupiając. Bał się. Bał się, że to tylko chwilowe i gdy opadnie z niego ten żar i podniecenie, nie będzie chciał niczego więcej. A konsekwencje będą straszne. Będzie musiał się rozejść z Alex, bo sumienie nie pozwoli mu normalnie funkcjonować. Cudem będzie jeśli ona się sama niczego nie domyśli. Ale bał się też, że zrani Evelyn. Bo co jej powie, gdy mu w końcu ulegnie? Wybacz, chodziło mi tylko o seks. Jakim gnojem, by się okazał. Ale tak cholernie go pociągała, była taka inna od jego żony. Ważniejsze pytanie zabrzmiało w jego myślach, drwiąc z niego. Chazy, jesteś pewien, że tu chodzi tylko o seks? Jego serce na kilka sekund zgubiło swój rytm. A o co innego, do cholery? Tak, jestem pewien. Ale nie był, ani odrobinę. Przycisnął mocniej pedał gazu i skupił się na drodze przed sobą, rzucając pod nosem przekleństwa.
__________
*Yakuza - największa mafia w Japonii.
Obiecany rozdział. Kolejny będzie na weekend. Sobota lub niedziela.
Co do grupy - skoro są chętni, jest i GRUPA : CTSR/OTITS
Zapraszam chętnych :)
Komentujcie!
Pozdrawiam, VS.
P.S Tytuł posta w pierwszej chwili brzmiał Chester ten... xD Jestem chyba bardziej zmęczona, niż mi się wydaje! :P
Śmieję sie jak idiotka xD
OdpowiedzUsuńBrad naucza w szkółce niedzielnej, Joe jest członkiem mafii, Rob detektywem a Mike niańką.
Na początku zamiast 'roli prawnika' przeczytałam 'rolnika'.
I teraz mam bekę w chuj xD
Masakra!
Ale Chester, ty zrozum, że ty wcale nie chcesz tylko seksu. Tobie się podoba Eve, no serio! Zrozum to chłopie!
Wysłałam prośbę o dołączenie do grupy, więc...
Teraz już lecę xD
Papa i życzę weny ;D
Chester Ten.... hahahahahaha xxxxxDDDD
U mnie nowy.
UsuńSzima powraca, by znów skomentować to zacne opowiadanie!
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak się cieszę, że rozdziały od teraz będą pojawiać się częściej. Istną katuszą było dla mnie czekanie całego tygodnia na nową część. Od teraz będę czekać tylko pół, juhu! Jeśli chodzi o fabułę, mistrzowska. No i muszę się zgodzić z Eve, że taki Brad na przykład nie wygląda na wirtuoza gitary elektrycznej. Ale żeby szkółka niedzielna? No to mnie rozwaliło, haha! Ta scena w samochodzie była naprawdę dobrym pomysłem, ukazała to napięcie między nimi. Mogłaś co prawda trochę przedłużyć ten moment, kiedy wpatrywali się w swoje oczy, gdy dzieliły ich zaledwie centymetry. Wystarczyłyby dodatkowe dwa zdania opisu i byłoby idealnie!
Dalsza część tutaj, nie zmieściło mi się, ugh. No więc te dwa zdanka dodałby magii, ald to tylko moje zdanie, natomiast ja lubię się czepiać - co za tym idze, nie sluchaj mnie, bo wymyślam i doszukuję się dziury w całym. Rozmyślania Chestera w samochodzie sprawiły, ze sama poczułam się nieco zdezorientowana. Wątpię, żeby chodziło mu tylko o seks. Gdyby tak było, nie zwracałby uwagi na różnicę charakterów pomiedzy Eve i Alex. A jeśli chodzi o Chester Ten - genialne, powinnaś tak nazywać każdy rozdział, serio! Chester Sixteen, Chester Twenty! Czyż to nie brzmi epicko? Pozdrawiam / szima
OdpowiedzUsuńXDD
UsuńWeź zlikwiduj Alex, ona ich ogranicza! xDDD
OdpowiedzUsuńrozwód, rozwód!!! zrobię bunt jeśli nie dojdzie do rozwodu pomiedzy Alex. a. Chester Ten...XD świetny rozdział, trochę krótki ale wybaczam... czekam na następny.
OdpowiedzUsuńKurde.
OdpowiedzUsuńEve! Ty chcesz go pocałować! XD
Chester! Tu nie chodzi tylko o seks! XD
VampireSoul! Czekam na nowy rozdział xD
c: