Obserwowali z tarasu jak Anna i Evelyn przełamują pierwsze lody.
- Powiedzmy. Jeszcze czeka mnie sprawa rozwodowa.
Przyjaciel spojrzał na niego zaskoczony.
- Wow. Aż tak poważnie ją traktujesz?
- Nie wiem. - przyznał szczerze, marszcząc brwi.
- A ile sprawa rozwodowa ma w sobie stwierdzenia jutro składam papiery, a ile kiedyś to zrobię?
- Cholera to przesrane, że tak dobrze mnie znasz.
- Chaz jestem twoim przyjacielem. Czasami wydaje mi się, że postawiłbym ciebie ponad swoją rodzinę. To dopiero przesrane. - skrzywił się.
Chester uśmiechnął się i przyciągnął go do siebie, przytulając.
- Ej spadaj! Mam żonę.
- Cholerny skurczybyk z ciebie, ale dzięki. Za wszystko.
- Wiesz jak bardzo nie lubię Alex i że zawsze uważałem ją za idiotkę. Cieszę się, że pojawiła się Evelyn. W końcu znów jesteś sobą.
- Też mam takie wrażenie. Ale to będzie masakra jak to wyjdzie na jaw.
- A masz zamiar cały czas chować ją w tajemnicy i pieprzyć ukradkowo, by nikt się nie dowiedział?
Spuścił spojrzenie na butelkę piwa, którą trzymał w dłoniach. Po kilku sekundach odezwał się cicho, niepewnie.
- Ona wie jak wygląda sprawa.
- Może i wie, ale myślisz, że będzie jej to odpowiadać?
- Nie wiem.
- Ale ja wiem. Nie będzie. To kobieta, chce być doceniana i zauważana, a nie chowana przed światem. Za miesiąc mamy galę dla Fuse, z kim pójdziesz? Z Alex i będziesz udawał szczęśliwego męża? I każesz jej na to patrzeć? Jeśli coś dla ciebie znaczy, to lepiej się zastanów i coś z tym zrób stary.
- Czy mógłbyś chociaż raz nie mieć racji? To dobijające.
- Czasami mam wrażenie, że urodziłem się by być twoim sumieniem. - przewrócił oczami. - Wracamy do środka? Z tego co widzę Phi Phi zaraz będzie opowiadał kawały, nie zmuszajmy Evelyn by przez to przechodziła.
Podeszli do kobiet, które rozmawiały o jakiejś książce. Evelyn wyglądała na lekko skrępowaną pod czujnym spojrzeniem Anny. Ta druga przeniosła spojrzenie na Chestera, które w sekundzie stało się chłodne.
- Nie podoba mi się to, że zdradzasz Alex.
- Nie musi ci się to podobać.
- Przymknij się, wiesz jak nie lubię, gdy pyskujesz.
- Tak psze pani. - rzucił ironicznie, za co dostał w tył głowy od Mike'a. - Pantofel. - rzucił w jego stronę, za co dostał raz jeszcze. Zirytowany odsunął się w bok.
- Więc nie podoba mi się to, ale cieszę się, że jesteś szczęśliwy.
Uśmiechnęła się ciepło do dziewczyny.
- To mądra kobieta Chaz. Nie spieprz tego.
Spojrzał na nią zdziwiony, gdy ruszyła z mężem w stronę kuchni i przeniósł wzrok na Eve.
- Co to ma być? Wszyscy mi mówią żebym cię nie skrzywdził. Istnieje jakiś twój fanklub o którym nie wiem, czy nagle wszyscy mnie mają za dupka?
- A może wszyscy wiedzą jak to się skończy? I że to ja będę cierpieć?
- Czemu tak zakładasz? - skrzywił się, patrząc na nią ze zmarszczonymi brwiami.
- A możesz mi obiecać, że tak nie będzie?
- No nie, ale...
- Spokojnie Chester. Liczę na to, że będzie dobrze.
Pokręcił zirytowany głową.
- Ten dzień staje się dziwny.
Z głośników rozbrzmiało właśnie Stayin alive, roześmiał się głośno i wyciągnął do niej rękę.
- Zatańcz ze mną.
- Serio? - wybuchnęła śmiechem, patrząc jak zaczyna machać rękoma w rytm. Po chwili dołączył do niego Brad, tańcząc w równie szalony sposób lat siedemdziesiątych.
~*~
Szła spokojnym, ciemnym lasem, delektując się ciszą. O dziwo nie bała się, a wręcz przeciwnie. Czuła, że jest bezpieczna. W pewnym momencie poczuła jak coś chodzi po jej ramieniu. Próbowała strącić to ręką, lecz uczucie się nasiliło, stając się natarczywe. Uchyliła powieki, napotykając spojrzenie ciemnych oczu. Muskał palcem jej skórę od barku do łokcia. Podpierał policzek na dłoni i uśmiechał się do niej delikatnie.
- Dzień dobry. - nachylił się, całując ją w usta. Przeciągnęła się i zamruczała leniwie.
- Cześć. Długo nie śpisz?
- Jakąś godzinę. Obserwowanie cię jak śpisz wydaje się o wiele ciekawsze.
- Brzmisz jak prześladowca. - pogłaskała go po policzku.
- Może nim jestem?
- Prędzej bym obstawiała na niewyżytego porywacza.
- Nie podsyłaj mi takich pomysłów. Porwę cię i uczynię moją seksualną niewolnicą.
- Kiedy? - rzuciła z udawaną ekscytacją.
Roześmiał się i wtulił we wgłębienie jej szyi.
-Podnoś się. Żeby nie było, że myślę tylko o seksie.
Spojrzała na niego z politowaniem, za co dostała pstryczka w nos.
- Żeby nie było, zabieram cię na spacer i do kina, hm?
Pokiwała głową i niechętnie podniosła się z łóżka. Obserwował z uśmiechem jak zakłada na nagie ciało szlafrok.
- Jak już cię porwę, to zabiorę ci wszystkie ciuchy. Boski widok.
Parsknęła ironicznie.
- I podobno nie myślisz cały czas o seksie, co?
- Teraz myślę o twoim nagim ciele. - oblizał wargi i z jękiem opadł na łóżko. - Ok, teraz myślę o seksie. Spadaj do łazienki. Już.
Zaśmiała się i opuściła pokój.
~*~
Obrócił się przodem do niej i zaczął iść tyłem po chodniku. Gestykulował żywo, opowiadając jej różne anegdoty z tras. Śmiała się wesoło, jednocześnie patrząc z lekką obawą, by na coś lub na kogoś nie wpadł. Gdy dostrzegła znajomą twarz w tłumie, mina jej zrzedła i momentalnie się zatrzymała. W ułamku sekundy, Chester doskoczył do niej, zadając masę pytań. Nic do niej nie docierało. Krew szumiała w uszach i czuła, że traci grunt pod nogami. Zatoczyła się lekko, lądując w ramionach Chestera. Rozglądał się dookoła ze zmarszczonym czołem, próbując zlokalizować źródło jej zachowania. Odwrócił się ponownie do niej, głaszcząc po policzkach. Ugiął lekko kolana, próbując nawiązać z nią kontakt wzrokowy.
- Znalazł mnie. - wyszeptała nieświadoma, że powiedziała to na głos. Czuła jak w głowie jej się kręci, a do oczu napływały łzy.
- Kto cię znalazł? Eve martwię się. Powiedz mi co jest grane.
- Cześć Evelyn.
Męski głos z wyraźnym, obcym akcentem rozległ się za jego plecami. Kobieta, o ile to możliwe, zbladła jeszcze bardziej. Odwrócił się powoli w stronę nieznajomego i zmierzył go uważnym spojrzeniem. Był o kilka centymetrów wyższy od niego, z ciemnymi włosami, nonszalancko opadającymi na czoło. Oczy miał koloru intensywnej zieleni i patrzył chłodno na kobietę. Nie wiedział kim był, ale Evelyn się go bała. Objął ją w pasie, przyciągając do siebie. Cała była napięta jak struna. I nagle zrozumiał. Wszystkie elementy układanki wskoczyły na swoje miejsce, z cichym kliknięciem. Facet z obcym akcentem, którego tak paraliżująco się boi? To musiał być jej były chłopak z Irlandii. Poczuł jak rośnie w nim wściekłość. Zgrzytnął zębami napinając szczękę, a dłonie zacisnął w pięści. Typ całkowicie go ignorował, skupiał całą swoją uwagę na niej. Widać było, że napawa się jej lękiem.
- Alex wie, że pieprzysz się z jej mężem? Zawsze wiedziałem, że jesteś małą dziwką.
Mikrosekunda, nim sens jego słów dotarł do jego mózgu.
Zamach.
Uderzenie.
_____
Jest nowy, szczerze mówiąc Wasze komentarze sprawiły mi ogromną radość i nawet udało mi się naskrobać trochę w zeszycie. Przed Wami rozdział 19, mam nadzieję że się podobał. Komentujcie!
Pozdrawiam, VampireSoul.