niedziela, 21 września 2014

Chapter nineteen.

- Więc jednak dopiąłeś swego? - rzucił Mike.
Obserwowali z tarasu jak Anna i Evelyn przełamują pierwsze lody.
- Powiedzmy. Jeszcze czeka mnie sprawa rozwodowa.
Przyjaciel spojrzał  na niego zaskoczony.
- Wow. Aż tak poważnie ją traktujesz?
- Nie wiem. - przyznał szczerze, marszcząc brwi.
- A ile sprawa rozwodowa ma w sobie stwierdzenia jutro składam papiery, a ile kiedyś to zrobię?
- Cholera to przesrane, że tak dobrze mnie znasz.
- Chaz jestem twoim przyjacielem. Czasami wydaje mi się, że postawiłbym ciebie ponad swoją rodzinę. To dopiero przesrane. - skrzywił się. 
Chester uśmiechnął się i przyciągnął go do siebie, przytulając.
- Ej spadaj! Mam żonę.
- Cholerny skurczybyk z ciebie, ale dzięki. Za wszystko.
- Wiesz jak bardzo nie lubię Alex i że zawsze uważałem ją za idiotkę. Cieszę się, że pojawiła się Evelyn. W końcu znów jesteś sobą.
- Też mam takie wrażenie. Ale to będzie masakra jak to wyjdzie na jaw.
- A masz zamiar cały czas chować ją w tajemnicy i pieprzyć ukradkowo, by nikt się nie dowiedział?
Spuścił spojrzenie na butelkę piwa, którą trzymał w dłoniach. Po kilku sekundach odezwał się cicho, niepewnie.
- Ona wie jak wygląda sprawa.
- Może i wie, ale myślisz, że będzie jej to odpowiadać?
- Nie wiem.
- Ale ja wiem. Nie będzie. To kobieta, chce być doceniana i zauważana, a nie chowana przed światem. Za miesiąc mamy galę dla Fuse, z kim pójdziesz? Z Alex i będziesz udawał szczęśliwego męża? I każesz jej na to patrzeć? Jeśli coś dla ciebie znaczy, to lepiej się zastanów i coś z tym zrób stary.
- Czy mógłbyś chociaż raz nie mieć racji? To dobijające.
- Czasami mam wrażenie, że urodziłem się by być twoim sumieniem. - przewrócił oczami. - Wracamy do środka? Z tego co widzę Phi Phi zaraz będzie opowiadał kawały, nie zmuszajmy Evelyn by przez to przechodziła. 
Podeszli do kobiet, które rozmawiały o jakiejś książce. Evelyn wyglądała na lekko skrępowaną pod czujnym spojrzeniem Anny. Ta druga przeniosła spojrzenie na Chestera, które w sekundzie stało się chłodne.
- Nie podoba mi się to, że zdradzasz Alex.
- Nie musi ci się to podobać.
- Przymknij się, wiesz jak nie lubię, gdy pyskujesz.
- Tak psze pani. - rzucił ironicznie, za co dostał w tył głowy od Mike'a. - Pantofel. - rzucił w jego stronę, za co dostał raz jeszcze. Zirytowany odsunął się w bok.
- Więc nie podoba mi się to, ale cieszę się, że jesteś szczęśliwy.
Uśmiechnęła się ciepło do dziewczyny.
- To mądra kobieta Chaz. Nie spieprz tego.
Spojrzał na nią zdziwiony, gdy ruszyła z mężem w stronę kuchni i przeniósł wzrok na Eve.
- Co to ma być? Wszyscy mi mówią żebym cię nie skrzywdził. Istnieje jakiś twój fanklub o którym nie wiem, czy nagle wszyscy mnie mają za dupka?
- A może wszyscy wiedzą jak to się skończy? I że to ja będę cierpieć?
- Czemu tak zakładasz? - skrzywił się, patrząc na nią ze zmarszczonymi brwiami.
- A możesz mi obiecać, że tak nie będzie?
- No nie, ale...
- Spokojnie Chester. Liczę na to, że będzie dobrze.
Pokręcił zirytowany głową. 
- Ten dzień staje się dziwny.
Z głośników rozbrzmiało właśnie Stayin alive, roześmiał się głośno i wyciągnął do niej rękę.
- Zatańcz ze mną.
- Serio? - wybuchnęła śmiechem, patrząc jak zaczyna machać rękoma w rytm. Po chwili dołączył do niego Brad, tańcząc w równie szalony sposób lat siedemdziesiątych.

~*~
Szła spokojnym, ciemnym lasem, delektując się ciszą. O dziwo nie bała się, a wręcz przeciwnie. Czuła, że jest bezpieczna. W pewnym momencie poczuła jak coś chodzi po jej ramieniu. Próbowała strącić to ręką, lecz uczucie się nasiliło, stając się natarczywe. Uchyliła powieki, napotykając spojrzenie ciemnych oczu. Muskał palcem jej skórę od barku do łokcia. Podpierał policzek na dłoni i uśmiechał się do niej delikatnie.
- Dzień dobry. - nachylił się, całując ją w usta. Przeciągnęła się i zamruczała leniwie.
- Cześć. Długo nie śpisz?
- Jakąś godzinę. Obserwowanie cię jak śpisz wydaje się o wiele ciekawsze.
- Brzmisz jak prześladowca. - pogłaskała go po policzku.
- Może nim jestem?
- Prędzej bym obstawiała na niewyżytego porywacza.
- Nie podsyłaj mi takich pomysłów. Porwę cię i uczynię moją seksualną niewolnicą.
- Kiedy? - rzuciła z udawaną ekscytacją.
 Roześmiał się i wtulił we wgłębienie jej szyi. 
-Podnoś się. Żeby nie było, że myślę tylko o seksie.
Spojrzała na niego z politowaniem, za co dostała pstryczka w nos.
- Żeby nie było, zabieram cię na spacer i do kina, hm?
Pokiwała głową i niechętnie podniosła się z łóżka. Obserwował z uśmiechem jak zakłada na nagie ciało szlafrok.
- Jak już cię porwę, to zabiorę ci wszystkie ciuchy. Boski widok.
Parsknęła ironicznie.
- I podobno nie myślisz cały czas o seksie, co?
- Teraz myślę o twoim nagim ciele. - oblizał wargi i z jękiem opadł na łóżko. - Ok, teraz myślę o seksie. Spadaj do łazienki. Już.
Zaśmiała się i opuściła pokój.

~*~
Obrócił się przodem do niej i zaczął iść tyłem po chodniku. Gestykulował żywo, opowiadając jej różne anegdoty z tras. Śmiała się wesoło, jednocześnie patrząc z lekką obawą, by na coś lub na kogoś nie wpadł. Gdy dostrzegła znajomą twarz w tłumie, mina jej zrzedła i momentalnie się zatrzymała. W ułamku sekundy, Chester doskoczył do niej, zadając masę pytań. Nic do niej nie docierało. Krew szumiała w uszach i czuła, że traci grunt pod nogami. Zatoczyła się lekko, lądując w ramionach Chestera. Rozglądał się dookoła ze zmarszczonym czołem, próbując zlokalizować źródło jej zachowania. Odwrócił się ponownie do niej, głaszcząc po policzkach. Ugiął lekko kolana, próbując nawiązać z nią kontakt wzrokowy. 
- Znalazł mnie. - wyszeptała nieświadoma, że powiedziała to na głos. Czuła jak w głowie jej się kręci, a do oczu napływały łzy.
- Kto cię znalazł? Eve martwię się. Powiedz mi co jest grane.
- Cześć Evelyn. 
Męski głos z wyraźnym, obcym akcentem rozległ się za jego plecami. Kobieta, o ile to możliwe, zbladła jeszcze bardziej. Odwrócił się powoli w stronę nieznajomego i zmierzył go uważnym spojrzeniem. Był o kilka centymetrów wyższy od niego, z ciemnymi włosami, nonszalancko opadającymi na czoło. Oczy miał koloru intensywnej zieleni i patrzył chłodno na kobietę. Nie wiedział kim był, ale Evelyn się go bała. Objął ją w pasie, przyciągając do siebie. Cała była napięta jak struna. I nagle zrozumiał. Wszystkie elementy układanki wskoczyły na swoje miejsce, z cichym kliknięciem. Facet z obcym akcentem, którego tak paraliżująco się boi? To musiał być jej były chłopak z Irlandii. Poczuł jak rośnie w nim wściekłość. Zgrzytnął zębami napinając szczękę, a dłonie zacisnął w pięści. Typ całkowicie go ignorował, skupiał całą swoją uwagę na niej. Widać było, że napawa się jej lękiem. 
- Alex wie, że pieprzysz się z jej mężem? Zawsze wiedziałem, że jesteś małą dziwką.
Mikrosekunda, nim sens jego słów dotarł do jego mózgu.
Zamach.
Uderzenie.



_____
Jest nowy, szczerze mówiąc Wasze komentarze sprawiły mi ogromną radość i nawet udało mi się naskrobać trochę w zeszycie. Przed Wami rozdział 19, mam nadzieję że się podobał. Komentujcie! 
Pozdrawiam, VampireSoul.

14 komentarzy:

  1. Idealny rozdział, jak zawsze.
    I zapierająca dech w piersiach końcówka.
    Czekam na więcej. Życzę weny / szima

    OdpowiedzUsuń
  2. Końcówka *-*
    Uwielbiam Mike'a w tym opowiadaniu. Kocham go. Oby Anna polubiła Eve. I co jeszcze? Chyba nic. Pozdrowienia :D

    OdpowiedzUsuń
  3. O boże...
    Kolejny raz już mówię - kocham Cię! Piszesz niesamowicie.
    Cieszę się, że Ev i Chaz mają chwilę dla siebie bez Alex. Mike i jego żona są bezbłędni ^^ A końcówka... boziu... KOGO ON KOBIETO UDERZYŁ??! Błagam, nie Eve... Nie rób nam tego... Albo rób co chcesz, bo i tak jesteś w tym zajebista ;)
    Czekam z niecierpliwością na kolejny (postaram się już komentować na bieżąco).
    Życzę weny i jakby co zapraszam do siebie na nowy. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odsyłam Cię do rozdziału 5, gdzie Evelyn opowiada Chazowi o swoim byłym z Irlandii, który ją bił. A teraz jeszcze ją wyzywa. Cóż ja się nie dziwię wściekłości Chestera i tego, że zareagował przemocą :>

      Usuń
  4. Jak czytałam fragment z Anną to miałam ciarki. Już myślałam, że Anna będzie tu takim czarnym charakterem, który nie będzie akceptował wybryku Chestera, a tu jednak miłe zaskoczenie (Anna i czarny charakter jakoś mi nie leżą).
    No i ta znakomita końcówka^^.
    Już nie mogę się doczekać kolejnej części.
    Pozdrawiam,
    Lilith.

    OdpowiedzUsuń
  5. Końcówka jest epicka. "Zamach. Uderzenie" No wauw *o*
    Niemal poczułam się jakbym tam była, rozdzial czytałam w drodze do szkoły i mało w słup nie wlazłam, ale mniejsza...
    Anna taka... inna się tu wydaje, ale nie ważne. Mike'a kocham, boże. On ma tu najlepsze (i najmądrzejsze) teksty.
    A potem ten Chester myślący tylko o seksie... Tak, cały Chester.
    I ten chłopak.
    Ten...
    ten...
    ten... AGH. Oby nic takiego się nie stało :o
    Chester niech grzecznie rozwiedzie się z Alex, a potem już tak.. oficjalnie zwiąże się z Eve :o
    Powodzenia kochana!
    /Im Blackbird (wcześniej Klaudia K ;) )

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam czas na skomentowanie, zresztą dawno mnie tu nie było, wybacz.
    Moje uczucia są dziwne. Raz mnie bohaterowie tu wkurzają (przejdę do tego), a raz moje serce dziwnie reaguje na ich zachowanie.
    Może zacznę od pierwszego.
    Chester - pieprzony dupek, który myśli CIĄGLE o seksie, o Evelyn, o seksie z nią, o seksownej Eve i o seksie na trawie, w swoim domu, pod poduszką itd... Za dużo tego seksu co nie?.
    Evelyn - nienormalna kuzynka wrednej Alex, której zaczynam współczuć za takiego męża. Pcha się w to co nie jej, nie przejmuje się stanem swojego wuja tylko seksi się z Chesterem w małżeńskim łożu swoich znajomych.
    No, no, no...
    Mike - sarkastyczny półgłówek (którego szczerze mówiąc najbardziej lubię z tego opowiadania), który akceptuje 'związek' Chestera i który co chwilę mu czymś dogryza. Tak trzymaj Mike, jesteś tutaj jedynym trzeźwo myślącym! :D

    Nie odbierz tego źle, bo piszesz niesamowicie (Boże ile ja bym dała za taki styl pisania...), ale dzisiejsza recenzja skupia się na fabule i sytuacji tu w tym blogu.

    Wracając do tematu...
    Chester to chyba powinien iść na odwyk, serio. Rozumiem wszystko, ale zaczynam myśleć, że traktuje Eve zbyt przedmiotowo, jak dmuchaną lalkę w którą można wszystko włożyć (pomińmy wyjaśnienia...). Gdyby nie końcówka myślałabym tak dalej, ale dobrze, bo zaczęłam uświadamiać sobie, że faktycznie on coś do niej czuje. No i jeszcze ten pozew rozwodowy.
    Tylko dlaczego on z tym tak zwleka? Teraz pewnie stanie się coś z ojcem Alex, umrze lub coś takiego i on się znowu nie przełamie by jej bardziej nie skrzywdzić.
    Boże, biedna Alex.
    Chyba jestem jedyną czytelniczką tego bloga, która jej z całego serca współczuje. No jest jaka jest, ale Chester nie powinien jej tak robić. W to końcu małżeństwo.
    Eve mnie zaczyna denerwować. Nie wiem dlaczego.
    Jedyną postacią, którą tu lubię jest Shinoda, który jako jedyny czasami ma coś mądrego do powiedzenia (powtarzam się chyba...). Więcej Mike'a!
    Sama nie wiem o czym mam myśleć.
    Czytając sceny z Chesterem i kuzynką Alex mam czasem rumieńce na twarzy, bo moja zboczona strona się odzywa, a czasem mam dość. Co za dużo to nie zdrowo moim zdaniem :)
    No i chyba mam tyle do powiedzenia.
    Musisz napisać szybko następny, bo jestem ciekawa co się stanie na początku. W końcu Chazz uderzył tego kretyna i będzie policja i będzie się działo (Czyli to co uwielbiam najbardziej ^^)
    No to dodawaj następny szybciutko :)
    Pozdrawiam! :)

    PS. Sorry za taki nie ogarnięty komentarz xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O. Szczerze mówiąc mogłabym się podłączyć do tegoż komentarza i sobie już pójść, ale tego nie zrobię. Po pierwsze dla tego, że nie chcę żądnej policji, ani dramatów. Po drugie dlatego, że mnie postaci tego opowiadania denerwowały od samego początku. Okej, Chester był taki... agresywny, wściekły, uwięziony w tym głupim związku, co dawało fajny efekt, ale odkąd dobrał się do Eve, myśli tylko o nieczystych rzeczach *cenzura w formie inteligentnego określenia* i dlatego teraz mam go za zidiociałego, zboczonego gbura po trzydziestce, któremu sodówka uderzyła do głowy, poczuł się znów młodzieńcem i zaczął chędożyć głupiutkie młódki. Chester, ty kretynie! Evelyn wkurzała mnie od początku, jest zbyt idealną postacią. Tak samo Alex zbyt przerysowana, zbyt sztuczna. Rozumiem, że robiąc z niej tępą idiotkę, chciałaś jeszcze bardziej wybielić wizerunek Eve, ale nie powinnaś tego czynić, o nie, o nie! Wierzę, że Alex nie jest tylko pustakiem, że jeszcze namiesza. I jej mieszanie i wtrącanie się byłoby świetne. Gdyby na przykład dowiedziała się o wszystkim, rozwiodła z Chazem i zgarnęłaby jego forsę, byłabym usatysfakcjonowana. Chociaż nie. Do mojej pełnej satysfakcji musiałaby też dołączyć się Eve -najlepiej pod kołami ciężarówki z lodami. No cóż. Aby jakoś ładnie zakończyć ten wywód, powiem, że to właśnie przez zboczka Chesterka zagłosowałam, że liczę na smutne zakończenie. Ha! Nie może on sobie bezkarnie *zgrabna cenzurka* Evelyn i liczyć na happy end.
      Ech. Teraz jeszcze o Mike'u. Już wspomniałam, że to jego najbardziej lubię i jego teksty są świetne. Fajnie, że jest dobrym kumplem itp, itd i milczy w sprawie romansu Benningtona, no ale są jakieś granice! Michael, zadzwońże do Alex i wygadaj się o wszystkim, bo mnie szlag weźmie. Nie lubi Bennoda potajemnych romasików, oj nie lubi... Ech, ale że jest hipokrytką, to o nich pisze, u siebie...
      Na zakończenie dodam jeszcze, że uwielbiam Twój styl pisania i tę dziwaczną lekkość z jaką Ci ono przychodzi. Ja tak nie umiem i do usranej śmierci będę sobie tylko marzyć o takiej umiejętności. Ach.
      No. To ja już spadam. Pozdrawiam, życzę weny!

      PS- Naprawdę ogranicz te sceny jak z teledysków Miley Cyrus, bo robi się nieładnie. Zapomniałam o tym wspomnieć wcześniej.

      PSS- U mnie kilka dni temu coś tam się pojawiło, więc serdecznie zapraszam jak zawsze.

      Usuń
  7. Jak wszędzie to wszędzie. Nowy na Numb :)

    OdpowiedzUsuń
  8. To jest booskie! Pisz dalej i to szybko!

    OdpowiedzUsuń
  9. No i nowy na UIG. Pisz coś do cholery!

    OdpowiedzUsuń
  10. No właśnie, kiedy nowy?
    XD
    c:
    HUG

    OdpowiedzUsuń