sobota, 9 sierpnia 2014

One shot. Bennoda.

Wiesz Chester, nigdy nie sądziłem, że mając wszystko czego kiedykolwiek pragnąłem, będę odczuwał taki cholerny brak. To prawda, że tego czego mieć nie możemy, pragniemy najbardziej. To takie obezwładniające uczucie, sprawiające, że gdzieś w nas zionie czarna dziura. Dziura, która za czymś tęskni, wyciąga przed siebie ręce, próbując złapać, schwytać coś, co jest poza naszym zasięgiem. I sprawia, że tęsknimy i pragniemy tego jeszcze bardziej. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że miałem to wszystko przed sobą, ale paniczny lęk przed nieznanym sprawił, że po to nie sięgnąłem. I tak nagle to wszystko przepadło. Bezpowrotnie. Wypalając w moim sercu i umyśle ranę, która nie ma najmniejszego zamiaru się zagoić. Przy każdym ruchu, przy każdym oddechu sprawia ból, przypominając mi to jakim idiotą jestem. Dlaczego mnie nie zmusiłeś? Dlaczego pozwoliłeś bym zrezygnował? Przecież wiedziałeś jak jest naprawdę. Znasz mnie lepiej, niż ja kiedykolwiek będę w stanie siebie poznać. Odkryłeś to szybciej, a mimo to stałeś z boku i patrzyłeś. Obserwowałeś to co się działo ze mną, co się działo między nami. To co się działo z tobą. A później wszystko posypało się jak domino. Legło w sekundzie jak domek z kart, który przewraca się przy najmniejszym podmuchu wiatru. Wszystko na co zawsze ciężko pracowałem poszło się pieprzyć, a ja... Ja nawet nie zwróciłem na to uwagi. Na rozpad zespołu, na odejście Anny, na to, że stoczyłem się na samo dno, zaledwie w kilka dni. Jak mogłeś na to pozwolić, Chester? Tak, mam do ciebie ogromny żal. Żal, złość, nienawiść. Ale to nic w porównaniu do tęsknoty, jaką odczuwam. Dlaczego nie uderzyłeś mnie w ten durny, pusty pysk i nie wrzasnąłeś na mnie, jak to zawsze miałeś w zwyczaju, bym zrozumiał? Przecież tak by było. Zrozumiałbym. A może nie... Może bałbym się dopuścić to do siebie, starałbym się odizolować od tego wszystkiego. Od ciebie, od siebie, od nas... Cholera, przecież nas nigdy nie było. Do cholery, Chester. Dlaczego? Dlaczego, dlaczego, dlaczego...? Obudziłeś we mnie coś, o czym nie miałem pojęcia i tak po prostu zrezygnowałeś? Nie dałeś mi czasu abym się pogodził z tą sytuacją, abym chociaż spróbował ją zrozumieć. A, gdy w końcu przecież ją zrozumiałem ciebie już nie było. Ty sukinsynu, jak mogłeś to zrobić? Zostawić mnie w nicości z mętlikiem w głowie, z obawą przed każdym kolejnym oddechem. Z lękiem przed każdym dniem, godziną, sekundą. Pozwoliłeś mi upaść, mimo iż ja tak wiele razy podnosiłem ciebie z ziemi. Zostawiłeś mnie samego. Jak mogłeś? Wiesz co jest najgorsze? Świadomość, że nigdy mi na to pytanie nie odpowiesz. Wtedy, gdy pojawiłeś się w moim progu... Twoje słowa... To co zrobiłeś później... Chester, do diabła! Wpadłeś do mojego mieszkania jakby się za tobą paliło. W pierwszej chwili byłem pewny, że się naćpałeś. Byłeś tak pobudzony, roztrzęsiony, spanikowany... Tak niepewny tego co robisz, niepewny każdego jednego kroku. Rozejrzałeś się zdezorientowany po salonie i z hukiem opadłeś na kanapę. Pamiętam jakby to było wczoraj, gdy schowałeś twarz w dłoniach i zapłakałeś. Ty zapłakałeś. To było jak cios w policzek. Nie wiedziałem co się dzieje. Coś z Talindą, coś z dzieciakami? Mimo iż życie skopało cię po dupie wystarczająco, to tylko raz widziałem cię jak płakałeś. I były to szczęśliwe łzy. A wtedy... Pierwszy raz widziałem cię tak załamanego. Każda twoja łza, twój cichy szloch przebijał mi serce na wylot, a ja tak bardzo chciałem ci pomóc. Musiałem ci pomóc, a okazało się, że zamiast tego odwróciłem się do ciebie plecami. Jakim głupcem byłem. Jak mało wtedy rozumiałem. Do dziś mało rozumiem, a ciebie nie ma abyś mi to wyjaśnił. Na spokojnie, z tym swoim krzywym uśmiechem i błyskiem w oczach. Cholera... To chyba mnie przerasta. - wziął głęboki oddech, pocierając zmarszczone czoło dłonią. - Wracając... Pamiętam jak taki skulony siedziałeś na tej pieprzonej sofie i bałeś się na mnie spojrzeć. A gdy w końcu to zrobiłeś miałeś w oczach taki strach. Byłem przerażony. Ale bardziej przeraziło mnie to, co nastało później. Jak przez mgłę pamiętam jak zerwałeś się nagle, popchnąłeś mnie na ścianę i cholera... Chester, idioto pocałowałeś mnie. Tak po prostu. Wlewając w ten pocałunek tyle bólu, tęsknoty. Mój boże, nie potrafiłem tego zrozumieć. Stałem jak słup, nie potrafiąc cię odepchnąć. Czułem się jakbym stał z boku i to wszystko obserwował z niedowierzaniem. A później twoje słowa. "Kocham cię Mike, zawsze cię kochałem. Od pierwszej chwili, gdy się poznaliśmy." Ty chyba nie rozumiesz co wtedy zrobiłeś. Zawsze byliśmy przyjaciółmi, a ty nagle mi mówisz takie rzeczy? Cholera, całujesz mnie? Z taką pasją, z taką... miłością? Do cholery, Chester co sobie myślałeś? Byłeś w szczęśliwym związku, ja zresztą też. Co się zmieniło? Co w tobie pękło? Nigdy mi już tego nie wytłumaczysz, prawda? Chyba, że gdzieś, kiedyś, jakimś cudem... Ciężko o tym myśleć, że nie ma cię przy mnie. Nie po tym wszystkim. Bo cholera, gdy ja cię odepchnąłem, krzycząc byś wypieprzał z mojego domu... Nie myślałem racjonalnie. Byłem przerażony, zrozum... Mój najlepszy przyjaciel, mówi mi, że mnie kocha... Jakie to jest dziwne. Jakie popieprzone... A ty chyba pierwszy raz w życiu posłuchałeś tego co mówię. Wyszedłeś, zostawiając mnie z tym mętlikiem. Wróciła Anna, a ja spędziłem noc w salonie, nie potrafiąc spojrzeć jej w oczy. Już wtedy zaczęło się wszystko sypać. A ja analizowałem... Całą noc, cały dzień, kolejną noc... Myślałem co to do cholery miało być... i dlaczego... dlaczego czułem ten dreszcz na plecach...? Dlaczego do cholery, twoje usta wydawały się tak idealnie współgrać z moimi...? Jak to możliwe...? Chester? Wyjaśnisz mi kiedykolwiek co to wszystko miało znaczyć? Dla mnie, dla ciebie, dla nas... ? I znów to cholerne słowo. Przecież nigdy nie istniało między nami nic więcej niż przyjaźń. Skąd więc ono w mojej głowie, odbijające się wciąż echem, nie dające spać, nie pozwalające normalnie funkcjonować? Do cholery czemu?! Tak bardzo cię za to nienawidzę! Zasiałeś we mnie tą cholerną niepewność, a gdy w końcu zrozumiałem to, co chciałeś mi uzmysłowić, było za późno... Nie zapomnę nigdy, a bardzo bym chciał, jak w końcu do ciebie pojechałem. Pełen spokoju, gdy w końcu coś zrozumiałem. Pełen optymizmu, że nam się uda. A ty? Byłeś taki spokojny... Otulony snem, bez zmartwień, bez trosk... Otulony wiecznym snem. Jak mogłeś mnie zostawić z tym samego, Chester? Kompletnie samego, mimo iż przecież zrozumiałem! Jak mogłeś podjąć decyzję, że jest za późno beze mnie? Jak mogłeś zdecydować, że nie ma już sensu w tym cholernym szarym świecie, skoro właśnie w tamtym momencie, w ciągu tych pieprzonych kilku sekund w moim salonie, nabrał wszystkich kolorów? Tak intensywnych, tak radosnych, że trudno to sobie wyobrazić. Nie dałeś mi tego przetrawić, zrezygnowałeś... Jak mogłeś... ?
Mężczyzna otarł dłonią płynące po policzkach łzy, podniósł się niechętnie z ławki i poprawił bukiet świeżych róż na marmurowym nagrobku. Pochylił się i pogłaskał zdjęcie znajdujące się na płycie.
- Tęsknię Chester. I lepiej się bój, bo gdy cię w końcu spotkam, najpierw skopię ci tyłek, a później mocno cię przytulę. Kocham cię.
Wyprostował się i po raz ostatni omiatając grób spojrzeniem, odwrócił się na pięcie, opuszczając teren cmentarza. Odetchnął ciężko i spojrzał na pochmurne, szare niebo, przełykając łzy.
- Niedługo się spotkamy. Do zobaczenia.


__________
Ekhm... Na grupie wspominałam o Bennodzie, jednak to co teraz publikuję powstało przed sekundą. Pisane na świeżo, na bloggerze. Nie wiem skąd takie emocje we mnie, ale płaczę. Cholera, wszystko jest tak ulotne, a my tak wielu spraw nie rozumiemy, nie doceniamy... Wybaczcie długość, nigdy nie potrafiłam pisać długich rzeczy, ale przecież wiecie... Mam mieszane uczucia, jest pierwsza w nocy, a ja zastanawiam się nad tym w jakim momencie mojego życia utknęłam. Mam 24 lata i zastanawiam się co mogę zrobić i gdzie popełniłam błąd. Cóż. Nie zanudzam Was dłużej. Przepraszam, że tak smutno.
Pozdrawiam, zdołowana nie wiedzieć czemu, Vampire Soul.

15 komentarzy:

  1. To było cudowne. Ja... Brak mi słów.
    Ja sama płaczę, niedawno musiałam rozstać się z bardzo ważną mi osobą, teraz to. Cholera.
    To.
    Jest.
    Cudowne.
    Uwielbiam cię i dziękuję.
    Weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Yh..yh..yh..yh..yh.
    Chorera jasna, nie wiem co mam zrobić. Czy powinnam skomentować teraz, jednocześnie dzieląc się z tobą moimi ponurymi przemyśleniami, czy powinnam pójść do pobliskiego lasu, schować się pod jednym z drzew i siedzieć tam przez cały dzień, aż dojdę do siebie.
    Tak, przez tego shota mam coś podobnego do 'spierdalać ode mnie, muszę pomyśleć nad swoim życiem'. A muzyka Jorge Mendeza (której od wczoraj nie mogę przestać słuchać) naprawdę mi w tym nie pomaga.
    No dobra...yh, to od czego zacząć?
    Od początku, perf. -,-
    Ogey, nie wiem gdzie jest początek moich myśli, jednak postaram się go...odnaleźć. Dobra.
    No to...Po pierwsze: czytając tego shota miałam wrażenie, jakbym znajdowała się 'w środku jego emocji'. Nie wiem, jak to dokładnie opisać, ale...po prostu: zatraciłam się. Nie wiem, czy to 'zatracenie się' jest dobre, gdyż nie jestem pewna, czy wpadłam w zadumę, czy w rozpacz.
    Ehh..Po drugie: sam temat tej Bennodki...strasznie mnie dobił. Po prostu to wszystko wgniotło mnie w ziemię, zaśmiało się gorzko i szepnęło mi do ucha "A teraz przez najbliższe dni będziesz żałować tego, że czytasz takie smuty."
    Ale nie! Ja wcale nie żałuję! Żałuję tylko, że to wszystko jest tak cholernie prawdziwe i mąci mi w głowie.
    Dobra, trochę za bardzo się rozpisałam. Wiesz, gdy panikuję dostaję takiej nagłej dawki weny, że mogłabym napisać dziesięciostronnicową recenzję tego one shota. No, ale boję się, że naprawdę to zrobię.
    Ogólnie jestem osobą, która przeżywa każde opowiadanie, każdego shota, każdy film i każdą książkę. To wkurzające.
    Okey, ja już będę kończyć.
    Chciałabym, żebyś rozwiązała swoje problemy, pokonała swoje 'demony' i odrzuciła zbędne troski. Wiem, że trudno jest się czasem podnieść, jednak warto spróbować. Chociażby dla siebie.
    Wierzę w Ciebie ♥ Przesyłam uściski, całuski, wenę i mnóstwo siły :*
    /TrzymającaKciukiFUN

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam jeszcze powiedzieć, że u mnie małe info :)

      Usuń
  3. Nie uroniłam łzy, ale stało się ze mną coś gorszego.
    Straciłam mowę, naprawdę. Nie mogę nic powiedzieć.
    Jejku, to było takie piękne, cudowne, niesamowite.
    Ten list mnie rozwalił. Idealny pod każdym względem, pod każdym kątem. Wywołał on u mnie tyle emocji, że sama nie mogę się po nim teraz pozbierać.
    "Do cholery ogarnij się!".
    Okey. Spróbuję.
    Czułam to co Mike. Czułam wszystko wewnątrz, jakby pierwsze słowo i reszta należały do mnie. Postawić się w jego sytuacji jest trudno, jednak odczuć to wszystko co on jest zupełnie inne. Każdy może to rozumieć na swój sposób.
    "Pozwoliłeś mi upaść, mimo iż ja tak wiele razy podnosiłem ciebie z ziemi.".
    To zdanie to chyba zarazem najpiękniejsze jak i najsmutniejsze słowo w tym OS, uwierz mi.
    Sama nie wiem co napisać dalej.
    Chester się zabił, tak po prostu odebrał sobie życie. A Mike wtedy zrozumiał swój błąd.
    Boże, dlaczego tak późno? Za późno.
    Piękny OS, naprawdę gratuluję ci takiego talentu.
    Kurcze nie wiem co ci napisać. Trzymam kochana za ciebie kciuki, mimo tego, że jestem od ciebie trochę młodsza to próbuję cię zrozumieć, bo czasem sama się tak czuję jakby coś nie szło po mojej myśli. Wierzę, że wszystko się ułoży, życzę ci tego z całego serca. Trzymam za Ciebie kciuki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swoją spamowską stroną zapraszam na nowy rozdział :)

      Usuń
  4. ;_____;
    Teraz jestem taka smutna, zdołowana, żal dupę ściska, bosze...zaczynam zastanawiać się nad sensem życia...nie mogę...;______;
    Nie wiem co dzieje się w Twoim życiu, ale życzę Ci wytrwałości.
    Pozdrawiam ♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki! Teraz będę myśleć co w moim życiu jest ważne! Co mogę mienić, a co zostawić. Jak teraz mam reagować na rzeczy, które niegdyś bardzo zrozumiale reagowałam... Dzięki...
    A poza tym. U mnie Bourdonna, u ciebie Bennoda. No ludzie! Co się dzieje z tym światem. Anie tego, ani tamtego parringu nie cierpię, ale podkusiło mnie, żeby napisać taki oto One Shot. Tylko dlaczego? Jaka mała cząstka mnie, tego tak bardzo chciała, pragnęła? Boże mój... Za dużo wody na basenie dzisiaj łyknęłam. Przepraszam... One Shot - niesamowity, dający do myślenia. Pozdrowienia, weny i przepraszam za zniszczeniem psychiki, ale mam pytanko. Podobał się chociaż One Shot? :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja wczoraj o 1 w nocy horror oglądałam, gdzie zginął mój ulubiony aktor :C
    Kurde. Nie no, to chamskie było xD Nie ważne. Poleciały mi z dwie łezki. Nowy rekord normalnie. Świetny ten One Shot :C No trzymaj się i weny

    OdpowiedzUsuń
  7. Nowy na ASS ;) (Anrew Shinji Shinoda)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzisiaj nowy c:

    OdpowiedzUsuń
  9. No feś nas nie mencz i dodaj nofy

    OdpowiedzUsuń
  10. O Jezu. Przepraszam, że zjawiam się dopiero teraz, ale musiałam zrobić sobie przerwę od blogów. Od swojego również. Postaram się skomentować dwa poprzednie rozdziały jeszcze dzisiaj, ale niczego nie obiecuję. Mam nadzieję, że zrozumiesz. A teraz przechodzę już do rzeczy:
    Ależ mnie zdołowałaś tą bennodą, cholera jasna! Uwielbiam smutne teksty, ale zazwyczaj muszę być na nie w jakiś sposób przygotowana. Nie mówię o nastroju, bo osobiście wcale nie pomaga mi czytanie smutnych tekstów, gdy jestem zdołowana. Podobnie także nie przynosi mi ulgi napisanie czegoś o melancholijnym nastroju, gdy jestem smutna. Nie wiem, jak niektórzy mogą to robić. I w sumie takie osoby podziwiam, bo kiedy ja się dołuję, to nie nadaję się do niczego, a już na pewno nie do pisania. Także za sam fakt, że napisałaś ten tekst należą Ci się gratulacje od mojego nie utalentowanego mango* niezdolnego do pracy w chwilach depresji i załamania.
    Okej. Co do samego tekstu: może to trochę próżnie zabrzmi, ale czuję się ekspertką od smętnych rozmyślań, kilometrowych opisów uczuć i skupiania się na emocjach postaci, więc właśnie na takie rzeczy najczęściej zwracam uwagę podczas czytania. A to co napisałaś Ty jest właśnie takim długim monologiem (a ja je bardzo kocham). I to na dodatek świetnym! Chwilami co prawda miałam wrażenie, że Mike gubi się w swojej wypowiedzi, ale końcówka jest genialna. Lubię, gdy od nieco pogmatwanych, ale jakże wzniosłych i poetyckich opisów cierpienia pojawia się niesamowicie naturalny i ludzki obraz doskonale znanej nam wściekłości, ciągłej pretensji. Tutaj Michael początkowo stara się opisać swój fatalny stan, używając tych wszystkich pięknych epitetów, lecz potem daje sobie na spokój i pozwala ponieść się wściekłości, która jest jedyną pamiątką po Chesterze…
    A właśnie. Śmierć Chestera… Ech… Nie wiedziałam, że ten oneshot właśnie tak się skończy. Niby coś tam przeczuwałam, kiedy zwąchałam, że tekst powstał pod wpływem emocji (a takich często uśmierca się bohaterów), ale na końcu i tak czułam się zaskoczona, skołowana i przygnębiona, no bo co jak co, ale czytelnik związuje się z postacią, nawet jeśli tak naprawdę nie wystąpiła w opowiadaniu, a była jedynie nakreśloną chaotycznie chmarą emocji wyplutych przez załamanego człowieka, którym w tym przypadku był Shinoda.(napisałam właśnie chyba najdłuższe zdanie w swoim życiu XD)
    No dobrze. Nie mam pojęcia, co dalej pisać. Na koniec chcę tylko podkreślić, że gratuluję Ci, bo jak na pierwszą Bennodę, to było bardzo smacznie. Fabuła oklepana, ale to nic, bo całość opisałaś poprawnie. Oby tak dalej.
    Teraz się już żegnam i życzę wszystkiego najlepszego.

    *mango- (wbrew pozorom nie chodzi o chińskie bajki) Mango to pewna metafora talentu, który w nas tkwi. Mamy obowiązek rozwijać taki talent, aby rósł i był szczęśliwy. Prawdziwą istotę mango idealnie zobrazuje ten przykład: kiedy pisarz, którego mango było talentem literackim, wydaje książkę, czuje się tak, jakby trzymał swoje własne dziecko. Kiedy wewnętrzne mango tego pisarza nie ma weny na tworzenie, pisarz może posłużyć się słowami „moje mango ma dziś depresję”, „moje mango dziś nie wstało”. Gdy pisarz przeczyta wyśmienitą książkę i przeżywa depresję, czując się pod presją geniuszu innego twórcy, mówi się o wykrwawiającym się mango. W takich momentach mango może uratować nagły zastrzyk weny, który zmusi je do pisania. Każde mango bez względu na to, jaki talent metaforyzuje zasługuje na miłość i opiekę. Dbajmy o swoje mango!
    (W rzeczywistości o wewnętrznym mango wie tylko kilkadziesiąt osób. Ideę mango zapoczątkowała pewna znajoma mi dziewczyna poznana na obozie literackim. Wszelkie prawa zastrzeżone.)

    PS- Mój komentarz chyba jest zbyt mało poważny, biorąc pod uwagę tematykę tekstu , wybacz ._.

    OdpowiedzUsuń
  11. Brak słów, zamurowało mnie. Nie wiem jak mam się pozbierać do kupy. Z jednej strony wiem jak się czuje Mike, bo nie dawno straciłam bardzo ważną dla mnie osobę. Ale, no właśnie. Człowiek nie docenia tego co ma dopóki nie straci. To było piękne. Tylko te trzy słowa mogą odzwierciedlić tego shota.
    ,,Mężczyzna otarł dłonią płynące po policzkach łzy, podniósł się niechętnie z ławki i poprawił bukiet świeżych róż na marmurowym nagrobku. Pochylił się i pogłaskał zdjęcie znajdujące się na płycie.
    - Tęsknię Chester. I lepiej się bój, bo gdy cię w końcu spotkam, najpierw skopię ci tyłek, a później mocno cię przytulę. Kocham cię."
    Przysięgam, że napiszę sobie ten cytat na kartce i powieszę na ścianie...
    Weny...

    OdpowiedzUsuń
  12. Kurwa, wracam tu po dwóch latach, czytam to wszystko od nowa i już 6 dzień próbuję się pogodzić z tym, że ten człowiek naprawdę nie żyje. Notka końcowa od Ciebie rozłożyła mnie na łopatki.
    "Cholera, wszystko jest tak ulotne, a my tak wielu spraw nie rozumiemy, nie doceniamy..."
    Dopiero teraz to zauważyłam. Mam wrażenie, że nie doceniałam Chestera tak, jak powinnam. Nie doceniałam jego osoby, jego muzyki... Tego co dla nas-fanów robił. Tak bardzo chciałabym, żeby wrócił...
    A mówiąc o Twoim one-shocie: Hmm, czytałam go już wieeele razy w przeciągu tych dwóch lat, ale zawsze do niego wracam i zawsze o nim pamiętam, bo jest tak świetny i budzi we mnie tyle emocji. Niestety to, co tu opisałaś, po części się spełniło:(
    Nie wiem, czy jeszcze tu bywasz, raczej nie, ale mam nadzieję, że kiedyś to przeczytasz xx

    OdpowiedzUsuń
  13. 49 year old Geologist II Rollin Capes, hailing from Happy Valley-Goose Bay enjoys watching movies like "Snows of Kilimanjaro, The (Neiges du Kilimandjaro, Les)" and Machining. Took a trip to Historic Centre of Salvador de Bahia and drives a Mercedes-Benz 540K Spezial Coupe. kliknij, aby dowiedziec sie wiecej

    OdpowiedzUsuń