środa, 20 sierpnia 2014

Chapter seventeen.

Tym razem nie musieli się nigdzie spieszyć. Nie było obaw, że nakryje ich Alex lub że będą zbyt głośno i ktoś ich usłyszy. Oddali się cali sobie, poznając dokładnie swoje ciała. Centymetr, po centymetrze. Gdy w końcu leżeli wtuleni w siebie oddychając ciężko, mężczyzna mruknął cicho.
- Serio myślisz o wyprowadzce?
Pokiwała lekko głową.
- Nawet bardziej, niż serio.
- I, że niby nie będzie cię obok?
- A co to za frajda skoro i tak koniec, końców zasypiasz obok niej.
- Jesteś okrutna. - skrzywił się. - Myślisz, że mam jakiś wybór?
- Teraz już będziesz miał. Będziesz mógł zostać u mnie i już.
- Przeraża mnie myśl jak bardzo to wszystko jest skomplikowane.
- Jeśli zdecydowałeś się co do rozwodu, to jakoś sobie z tym poradzimy.
Przytaknął, bojąc się jednocześnie wojny z Alex. Musiał się skonsultować ze swoim prawnikiem. Poczuł jak po jej ciele przebiegają dreszcze.
- Zimno ci?
- Odrobinę. - mruknęła, wtulając nos w jego szyję. Przytulił ją mocniej, pocierając lekko jej ramię dłonią.
- Głodna?
- Bardzo. - zaśmiała się cicho. - Wykończyłeś mnie.
- Taki był plan.
Po kilku minutach oderwała się od niego i usiadła.
- I wcale nie jesteś dziesięciosekundowym zawodnikiem. - zaśmiała się, zapinając stanik.
- No dobra, wytrzymałem piętnaście sekund. - wystawił jej język, a ona go pocałowała. Oderwał się od niej zdyszany. - Jak tak będziesz robić to nigdy stąd nie wyjedziemy.
- Nie mam nic przeciwko. - zachichotała. - Całą koszulkę mi pogniotłeś.
- Ciesz się, że jej nie podarłem. - mruknął, zapinając spodnie.
Kilka minut później stał oparty o bok auta i palił papierosa. Evelyn przeglądała się w bocznym lusterku, próbując poprawić rozczochrane włosy. Zirytowana rozpuściła je w końcu, przeczesując lekko palcami i związując w kok. Wyjęła z jego palców papierosa i zaciągnęła się, by po chwili wydmuchać dym.
- Nie powinieneś palić. Musisz dbać o swój głos, jest najważniejszy.
Przyciągnął ją lekko do siebie.
- Tylko głos?
Udała zamyśloną, za co dźgnął ją palcem w bok.
- Nie, zaraz za nim są twoje usta, język i palce.
Naparł na nią biodrami i ugryzł lekko w szyję.
- A twój nowy przyjaciel?
Roześmiała się.
- No oczywiście on też, jak mogłam o nim zapomnieć?
- Jedźmy na ten obiad, bo zaraz stracę nad sobą i nad nim kontrolę.
Cmoknął ją w nos, zapakował koc i powoli wycofał pojazd, by ruszyć w drogę.
Zawiózł ich do uroczej knajpki na obrzeżach Santa Monica. Zamówili specjalność lokalu, czyli owoce morza zapiekane w cieście francuskim i gdy kelnerka odeszła, zaczął rozmowę.
- Więc mogę dalej prowadzić z panią wywiad?
- Ewentualnie. - prychnęła, udając kapryśną gwiazdę.
Złapał z kompletu sztućców leżących na stoliku i zawiniętych w lawendową serwetkę, idealnie wypolerowaną łyżkę i udając, że to mikrofon, przyłożył ją do ust.
- Dzieeeeeeeeeeeń doooooobry Loooooos Angeeeeeeeleeeeeeees. - nadał swojemu głosowi zabawny ton dziennikarza, czy wręcz komentatora sportowego*. Roześmiała się, zaskoczona.
- Słuchacie radia Chazy Chaz, a jest ze mną urocza Evelyn.
Mimo śmiechu, który ją ogarnął przyjęła minę pełną wywyższenia i założyła nogę na nogę. Nachyliła się ku niemu, trzepocząc rzęsami.
- Cześć. - rzuciła niechętnie.
- Powiedz nam co lubisz robić w wolnym czasie?
- Oh, gdy akurat nie maluję paznokci, lub nie jestem u fryzjera, próbuję dobrać sobie idealną torebkę do butów, ale to nie zawsze możliwe, więc kupuję i buty i torebkę. To takie męczące.
Parsknął śmiechem i oparł łokcie na stoliku, wpatrując się w nią.
- Jesteś wredna.
- Wydaje ci się. - mruknęła, wystawiając mu język.
- A tak serio, to cieszę się, że tu z tobą jestem.
- Ja też.
Złapał jej dłoń i pogłaskał jej wierzch swoim kciukiem. Splótł ich palce razem.
- Znowu cię pragnę. - szepnął, nie odrywając od niej oczu. Oblała się rumieńcem.
- Zwolnij bo się mną znudzisz.
Pokręcił przecząco głową.
- Nie wiem czy to możliwe. Opowiedz mi coś zanim zaciągnę cię do łazienki.
Szkarłat na jej policzkach stał się jeszcze intensywniejszy. Złapała głęboki oddech w płuca i przymknęła oczy. Wypuściła powietrze przez nos, zastanowiła się chwilę i uśmiechnęła lekko.
- Gdy byłam małą dziewczynką, okrutnie mocno chciałam mieć zwierzaka, ale za często gdzieś wyjeżdżaliśmy. Nie było mowy żeby ciągać go ze sobą, a zostawiać za każdym razem u matki Alex... - skrzywiła się i lekko wzdrygnęła. - No, ale jako, że byłam upartym dzieckiem i oczkiem w głowie mojej rodziny, to w końcu dostałam trzy rybki w takiej kuli, wiesz... - zarysowała dłońmi kształt w powietrzu. Pokiwał głową, wpatrując się w nią z uśmiechem.
- Uwielbiałam je obserwować. Mieniły się wszystkimi kolorami i chyba kiedyś nawet powiedziała, że to tęczowe rybki. Rozumiesz, zaczarowane. - poruszała zabawnie brwiami.
- Jak na dziecko słuchające Led Zeppelin byłaś wyjątkowo... słodka. - posłał jej krzywy uśmiech. Kelnerka postawiła przed nimi zamówienie. Skosztowała kęs i mruknęła z uznaniem.
- Pyszne.
- Przecież nie zabrałbym cię na coś niedobrego.
Wycelowała w niego widelcem, przełykając.
- Słuchaj dalej.
Rzucił jej rozbawione spojrzenie i kiwnął zachęcająco głową.
- Gdy już miałam je kilka tygodni, zaczęły mnie nudzić i stwierdziłam, że im też się pewnie nudzi cały czas w jednej misie. - zaczęła chichotać. - Wyłowiłam jedną i żeby urozmaicić jej życie, wrzuciłam ją do ubikacji.
Zatrzymał dłoń z widelcem w połowie drogi do ust i spojrzał na nią uważnie.
- Utopiłaś swoją rybkę w kiblu? - wybuchnął głośnym śmiechem, nie zważając na oburzonych mężczyzn przy stoliku obok. Spojrzała na niego próbując zachować powagę.
- To nie było śmieszne. Siedziałam dwadzieścia minut przy tej cholernej muszli i czekałam, aż wypłynie. Dopiero później poszłam po tarę. Powiedział mi, że cytuję pozwoliłam jej popłynąć do oceanu, gdzie wyrośnie na dużą rybę. Wieczorem, by było im lepiej utopiłam pozostałe dwie.
Oparł się o krzesło, wciąż głośno śmiejąc.
- Przypomnij mi bym nigdy nie prosił cię o urozmaicenie mi życia. Boję się pomyśleć, co byś wymyśliła. Wariatka.
Pokręcił głową i nałożył na widelec kolejną porcję, nie odrywając od niej roześmianych oczu.

Po obiedzie przespacerowali się jeszcze plażą i siedząc na ławce, spokojnie rozmawiali. Gdy na dworze zaczynał zapadać zmierzch, skierowali się w drogę powrotną do domu. Przy granicach LA, rozdzwonił się telefon Chestera. Zerknął na wyświetlacz i zmarszczył brwi.
- Alex? - mruknął zdziwiony, skupiając się jednocześnie na drodze.
- Odbierz.
- Halo?
- Chester, kiedy będziesz w domu? - usłyszał jej zdenerwowany głos.
- Właśnie jadę po Evelyn na Figueroa Street. Będziemy za jakieś pół godziny. Wszystko ok?
- Pogadamy w domu. - w słuchawce rozległ się odgłos przerywanego połączenia. Zagryzł wewnętrzną stronę policzka i spojrzał ze zmarszczonym czołem na komórkę.
- Co jest? - z zamyślenia wyrwał go głos Eve.
- Pytała kiedy będę. Była zdenerwowana.
- Myślisz, że wie? - szepnęła.
Pokręcił niepewnie głową.
- Nie mam pojęcia. Za chwilę się przekonamy.
Zamilkli oboje, a jedynymi odgłosami były ciche dźwięki jednej z piosenek Muse, sączące się z głośników.
- A co jeśli wie? - mruknęła po chwili, nie wytrzymując pełnej napięcia ciszy.
Westchnął ciężko.
- Nie wiem skarbie. Mam nadzieję, że nie będzie niczym rzucać, ani niczego rozwalać.
Zatrzymał się na światłach i obrócił w jej stronę.
- Chodź tu do mnie. - przygarnął ją ręką i pocałował w usta.
- Ja na jej miejscu urwałabym ci jaja.
Skrzywił się boleśnie.
- Więc módl się, żeby nie miała takich pomysłów.
Złączył ich usta w pocałunku i oderwał od niej dopiero, gdy usłyszał za sobą trąbienie. Machnął przepraszająco ręką przez okno i ruszył.
Przekroczył próg domu i poczuł jak oblewa go zimny pot. Za jego plecami Evelyn jęknęła cicho. Przed nimi stały dwie spakowane w biegu walizki. Z jednej z nich, przytrzaśnięty zamkiem, wystawał rękaw bladoróżowego swetra. Z góry dobiegł ich trzask szafek, a po chwili tupot stóp na schodach. Alex stanęła przed nimi zapłakana, a jedyne co przyszło mu do głowy, to krótkie, ale wyraziste O kurwa.


_______
Uh, wydaje mi się, że się chwilowo wypaliłam. Teraz ten rozdział wydaje mi się taki byle jaki. Aj, zostawiam go Waszej ocenie.
Mogą być błędy, ale nie mogę się skupić by to jeszcze raz przeczytać. Może jutro.
Pozdrawiam.

* Pisząc ten fragment miałam w głowie ten filmik youtube, gdy na samym początku Chester prognozuje pogodę :)

14 komentarzy:

  1. Cholera, ten rozdział jest tak cudowny. Wyczekiwałam go z niecierpliwością! Okay, ale po kolei. Strasznie podobała mi się początkowa scena. Są tacy slodcy razem! Powiem szczerze, że też ten filmik z YouTube przyszedł mi na myśl przy tym fragmencie, haha! No i końcówka, przez którą mam ochotę krzyczeć z rozpaczy i frustracji - nie kończy się w takim momencie, no! Ale w sumie cieszę się, że Alex sama się dowiedziała. Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić sytuacji, w której Chester mówi coś w stylu - słuchaj, kochanie, zdradziłem cię z twoją kuzynką, i to więcej niż raz, dodam, że zakochałem się w niej, zamierzam cię zostawić, i ułożyć sobie z nią życie. Brzmi to dla mnie zbyt irracjonalnie. Jednocześnie nie wiem, jak inaczej Chazz miałby przekazać tą wiadomość. Boję się tylko, że Evelyn będzie miała zbyt przytłaczające wyrzuty sumienia, co nieco popsuje relacje między nim, a Chazzy'm. Ale z drugiej strony, coś się dziać musi, prawda? Do następnego rozdziału, weny / szima

    OdpowiedzUsuń
  2. To się porobiło, ale można było się tego spodziewać prędzej czy później :( Ciekawe jak Alex będzie chciała wykorzystać ten fakt w sądzie? Potwierdzam obawy przedmówczynie, że Eve może mieć wyrzuty sumienia. Biedne rybki xD Weny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. O cholera jasna.
    Jakim kurwa sposobem ona się dowiedziała o wszystkim XD
    Współczuję tym rybkom. Może one miały marzenia?! Może miały dzieci, rodziny, albo chciały iść na studia!?
    No to ten tego.
    To weny!
    PS. Miały być dwa rozdziały na tydzień, a nie jeden :c

    OdpowiedzUsuń
  4. Literowki! Je, zawsze chciałam ci to napisać! :D
    Dobra, w końcu coś z Alex. Żeby wszystko się ułożyło.
    Też się wypaliłam, nie przejmuj się ;)
    Pozdrowienia i weny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurde :( teraz bedzie zle i niedobrzee xdd mam nadzieje, ze sie ulozy jakos no xd wenyy xd

    OdpowiedzUsuń
  6. Co tak mało komentarzy?
    To jeden z najlepszych blogów jakie czytam c:

    OdpowiedzUsuń
  7. Akcja z rybkami... ale szczerze mówiąc, tego bym się spodziewała po Eve. Tylko teraz, kto komu wytoczy wojnę? Bo jeśli Alex spakowana... czyżby znalazła coś w pokoju Eve, co wskazuje na romans Chazziego z siostrzyczką?
    ^^
    Stwierdzam fakty: z każdym kolejnym rozdziałem jest coraz lepiej :D
    Pozdrawiam, życzę dużo weny!
    S.

    PS Aha, ostatnio opublikowałam nowy, zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Biedne rybki...
    Jak można było je utopić w kiblu? Mój żółw przynajmniej spierdzielił mi z terrarium i do dziś nie wiem jak tego dokonał O.o

    Rozdział fajny w sumie jak każdy inny:) Alex odchodzi? Cóż nie powiem, że ją lubiłam, ale współczuję jej.
    Czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam,
    Lilith.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej! Postanowiłam, że aby się nie pogubić, to napiszę ten komentarz w punktach XD:
    1)To mój drugi komentarz pod tym rozdziałem, poprzedni się usunął. Jezu, nienawidzę tego!
    2)Przepraszam za spóźnienie, chociaż chyba nie jest aż tak straszne.
    3)Przepraszam, że kiedy komentowałam bennodę i poprzedni rozdział, nie spełniłam obietnicy i nie naskrobałam jeszcze dwóch zaległych komentarzy. Postaram zrobić to dziś, słowo nie-harcerza!
    4)Rozdział jest ogólnie o niebo lepszy od poprzedniego, o wiele bardziej subtelny, z fajną końcówką, która przyprawia o ciarki.
    5)Eve nadal nie lubię XD
    6)Chestera też, wydaje mi się zbyt niewyżyty. Lubię, gdy cechuje się tym w opowiadaniach, ale tutaj jakoś mi to nie gra.
    7)Mike'a mi mało, czekam, aż wkroczy do akcji. Mam dziwne wrażenie, że podkablował kumpla Alex.
    8)No właśnie: Alex! Co za kobieta. Ten rozdział na zawsze zmienił moje myślenie o niej. Już nie jest tylko nienaturalnym plasticzkiem, o nie.
    9)Bardzo lubię Twój styl pisania, nie zmieniaj go!
    10)Jestem przez Ciebie głodna i też mam ochotę na to coś, co jedli Evelyn i Chaz.
    11)Uciekam, bo jeszcze 2 rozdziały, a ja mam czas do 18:30 .__.
    Do zobaczenia zaraz.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham Chestera w tym opowiadaniu, a jeszcze bardziej kocham Muse w tym opowiadaniu i kocham tez Ciebie w tym opowiadaniu! :)
    Spokojnie, nie jestem nawiedzona, no moze tylko lekko stuknieta :D
    Obawiam sie ze Alex wyskoczy z czyms wielkim, oznajmi ze jest w ciazy albo cos w ten desen. Chociaz z drugiej strony znajac ja moze to byc torebka ktora nie pasuje jej do butow ;P
    Czekam na ciag dalszy, mam nadzieje ze pojawi sie jak najpredzej :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zgubiłam się w świecie internetów i przez to dopiero teraz komentuję ten rozdział.
    Przepraszam, no! Narobiłam sobie zaległości na tylu blogach, że twojego mogłam dopaść tylko i wyłącznie dzisiaj.
    No dobrze, nie chce mi się co chwilę przepraszać, więc może już to skończę.
    Ogey xd
    Co do rozdziału..
    Chester jest strasznie niewyżyty. Czasami jest to fajne lub nawet śmieszne, ale teraz...zaczyna się robić monotonne.
    Cieszy mnie fakt, że Alex (najprawdopodobniej!) o wszystkim się dowiedziała, bo teraz przynajmniej akcja pójdzie na przód i...sądzę, że będzie ciekawiej.
    A Eve to sadystka ;__; Utopić rybki, no proszę ;__;
    Okej. Czekam na następny, bo chcę zobaczyć hajnę Alex xD
    To co...lecem przeczytać twojego shota, bo nic innego mi nie pozostaje.
    Tak więc nie żegnam się, bo zaraz znowu się z tobą przywitam i to nie będzie miało sensu ;_;

    OdpowiedzUsuń