sobota, 26 lipca 2014

Chapter thirteen.

Nie potrafił pozbyć się głupiego uśmiechu, pełnego zadowolenia. Może tylko na chwilę, gdy Eve wykręciła się bólem głowy i zniknęła na górze. Odprowadził ją uważnym spojrzeniem, widząc jak bardzo się tym wszystkim przejmuje. Musieli porozmawiać, jednak nie miał jak w tej chwili do niej pójść, nie wywołując podejrzeń. Poczuł ukłucie w brzuch i spiorunował wzrokiem Mike'a, którego łokieć dziwnym trafem wylądował pod jego żebrami.
- Zetrzyj ten uśmiech z twarzy, idioto. Wyglądasz jak kujon, który zaliczył królową balu.
- Skąd wiesz, że nie zaliczyłem?
Shinoda spoważniał.
- Co się stało w kuchni?
- Nic wielkiego. - machnął ręką. - Na pewno nie to, o czym myślisz.
- Chaz, pamiętaj o jednym. Tylko ty będziesz musiał żyć ze swoim sumieniem, gdy przelecisz Evelyn, a będziesz wciąż trwał przy Alex. Zastanów się czy warto, albo najpierw skończ jedno.
- Wiesz, że nudzisz? - mruknął, otwierając piwo i ostentacyjnie ziewnął. W głębi sera wiedział, że przyjaciel ma rację, ale nie miał zamiaru się do tego przyznawać.
- Jak sobie chcesz. - podniósł ręce w geście poddania. - Ja ci tyłka ratował nie będę. Jesteś dorosłym facetem, przynajmniej według metryki.
- Mikey, przymknij się i baw. Idź, zatańcz ze swoją cudowną żoną. To z kim ja się pieprzę, zostaw mi, ok?
- Nie skrzywdź jej, Chester. Nie zasługuje na to by być twoją zabawką. - rzucił jeszcze i podszedł do żony, całując ją w policzek.
Miłość emanowała z nich na odległość. Zazdrościł im tego. On nigdy nie zaznał takiego otępiającego uczucia. Był ciekawy jak to jest. Jak to jest poświęcić się tak dla kogoś, ot tak bez powodu. Cieszyć się swoją obecnością, rozmowami. Zaginać rzeczywistość w czyichś ramionach. Może i był dupkiem, ale podświadomie marzyła mu się taka romantyczna miłość. Nie wpół świadomie spojrzał na schody. Co mógł wymyślisz, by móc do niej pójść? Poczuł dotyk na swoich plecach i obrócił się w stronę Alex.
- Czy mój przystojny mąż, zatańczy ze swoją kochaną żoną?
Tylko cudem nie skrzywił się na te słowa. Wykrzywił nienaturalnie usta i objął ją sztywno jedną ręką w pasie, drugą łapiąc ją za dłoń i prowadząc powoli w rytm spokojnego utworu. Kto do cholery zarządzał muzyką, że puszczał takie smęty?
- Jak się bawisz? - mruknęła, wtulając twarz w jego szyję. Czy nie czuła jak bardzo go to krępowało? Napięte miał wszystkie mięśnie i gdyby ktoś mu teraz krzyknął do ucha to zszedłby na zawał. Bez wątpienia. Od kiedy pogorszyło się między nimi do tego stopnia, że jej dotyk wzbudzał w nim chęć ucieczki? Było źle, ale teraz przebywanie tak blisko niej było istną torturą. Tak jak rano. Paranoja. Który facet nie ucieszyłby się, mając w łóżku napaloną, piękną kobietę od razu po otworzeniu oczu? A on uciekł jakby obudził się nie przy atrakcyjnej blondynce, a przy wielkim owłosionym facecie.
- Świetnie. - odpowiedział po chwili, obracając ją wokół własnej osi. - Cieszę się, że wszyscy mogli przyjść.
Przytaknęła, głaszcząc jego krzyż. Zacisnął zęby i przymknął powieki, próbując się opanować przed odepchnięciem jej od siebie.
- Trzeba sprawdzić jak się czuje Evelyn, czy nic jej nie trzeba.
- Mogę do niej pójść. Ty dorób jakieś przystawki czy coś w tym czasie, co? - rzucił niby od niechcenia.
- Może być. - ponownie przytaknęła, całując go w jabłko Adama. - Kocham cię, wiesz?
- Wiem. - posłał jej nieszczery uśmiech i odsunął od niej, gdy utwór dobiegł końca. Zignorował zawód w jej oczach, gdy nie odpowiedział jej tym samym. - Sprawdzę co z nią. - kiwnął w stronę sufitu.
Musiał się mocno kontrolować, by nie wbiec po schodach. Idealna wymówka pojawiła się sama. Stanął pod drzwiami jej sypialni i zapukał cicho trzy razy w ciężkie, masywne drzwi. Po kilku sekundach, trwających całą wieczność, w progu stanęła brunetka. Spojrzała na niego niepewnie, marszcząc brwi.
- Nie sądzę żeby to był dobry pomysł, abyś tu przychodził.
- A ja myślę wręcz przeciwnie. - przewrócił oczami. - Mogę wejść?
- To twój dom. - wzruszyła ramionami i przepuściła go w drzwiach. Naciągnęła koszulkę bardziej na uda, a on dopiero teraz zauważył jej strój. Za duża, rozciągnięta koszulka Nirvany. I nic więcej. Włosy miała spięte w niedbałego koka i widocznie szykowała się do snu. Serce przyspieszyło swój bieg w jego piersi. Spuściła wzrok, pod wpływem jego spojrzenia. Wciąż stała nieśmiało przy drzwiach, a jedynym źródłem światła była mała lampka, na stoliku. Wyglądała jak zjawa.
- Eve. - szepnął łagodnie, chcąc zwrócić jej uwagę.
- Czego chcesz, Chester? - spojrzała na niego buntowniczo.
Zrobił powolny, wręcz leniwy krok w jej stronę, a za nim następny jakby wahał się czy może podejść tak blisko. Cofnęła się, napotykając plecami drzwi. Nie miała dokąd uciec. Oddech jej przyspieszył, a policzki oblały się rumieńcem. Czuła to. Tak samo mocno, jak on.
- Ciebie. - stał przed nią, patrząc lekko z góry, niczym oprawca. Musnął palcami jej policzek i uniósł delikatnie za brodę. Rzucił jej pytające spojrzenie, jakby szukając pozwolenia i musnął jej wargi swoimi. Nieśmiało. Bez pośpiechu. Raz, drugi, trzeci... Westchnęła cicho, uchylając usta, co potraktował jako zaproszenie. Wybuchła między nimi pasja. Niczym proch przy spotkaniu z ogniem. Wszystko eksplodowało, zamykając ich w pułapce namiętności. Objęła go za szyję, a on kierowany impulsem podniósł ją za biodra do góry. Instynktownie oplotła go nogami w pasie, na co zamruczał, przenosząc pocałunki na jej szyję. Uśmiechnęła się nieświadomie, głaszcząc go po krótkich włosach. Ich dłonie badały siebie nawzajem, a wargi toczyły spór o kontrolę. Wzdrygnęła się, czując jego dłoń wkradającą się pod koszulkę. Gładził szorstkimi opuszkami skórę jej brzucha. Drugą dłonią wciąż podtrzymywał ją za pośladki w górze. Gdy dotknął nieśmiało jej pierś, pękły ostatnie bariery. Oparł ją gwałtownie o drzwi i, o ile to w ogóle możliwe, pogłębił pocałunek.
Evelyn, idiotko! Przestań! Przestań natychmiast! Sumienie jak zwykle pojawiło się w najmniej odpowiednim momencie, jednak kazała mu się zamknąć i drżącymi dłońmi, sięgnęła do klamry jego paska. Oderwał się od niej, patrząc na nią rozpalonym wzrokiem. Miała wrażenie, że podpali zaraz cały pokój. Chwila... On już płonął, a ona razem z nim.
- Nie mam gumek.- jęknął, trzęsącym się głosem, nie przestając pieścić jej ciała, pod ciemnym materiałem.
- Biorę tabletki. Musimy się pospieszyć zanim Alex zacznie cię szukać. - skąd nagle w niej taka pewność siebie?
- Nie myśl o niej, proszę. - rzucił miękko.
Złapał w zęby płatek jej ucha, ssąc go lekko. Przymknęła powieki, jęcząc cicho. Uporała się z rozporkiem i jego spodnie opadły z szelestem na podłogę. Poprawił uchwyt, podrzucając ją lekko do góry i nie marnując czasu na ściągnięcie z niej bielizny, zanurzył się w nią. Jęknął przeciągle w jej usta i zamarł na kilka sekund, by zaraz rozpocząć ich wspólny bieg ku spełnieniu. Każde pchnięcie było idealnie wymierzone, dokładnie wiedział co robić, by oszalała. I mimo iż zaczynały puszczać granice jego samokontroli, skupiał się głównie na niej. Odchyliła głowę do tyłu, uderzając głucho potylicą w drzwi. Jego usta znów odnalazły jej szyję, kąsając ją lekko. Zagryzła wargi, by nie zacząć głośno krzyczeć. O mój boże. W końcu przytuliła się do niego mocno, gryząc w bark, by stłumić krzyk ekstazy. Syknął cicho i zwolnił, przedłużając jej przyjemność, a gdy przestała drżeć wznowił tempo, szukając tym razem swojego uwolnienia.
Evelyn zapatrzyła się szeroko otwartymi oczami w okno. Serce tłukło jej w piersi. Czuła jego pocałunki, słyszała urywane jęki w uchu, docierające do epicentrum jej kobiecości. Każdy pewny i zamierzony ruch, pobudzający jeszcze bardziej przyjemność, która nią zawładnęła.
Nie przeszkadzało jej to, że pewnie po prostu chciał sobie ulżyć. Chociaż nie był egoistycznym dupkiem, który myśli tylko o sobie.
Nie było w tym wszystkim najgorsze to, że na dole salon pełen był ludzi.
Nawet nie te cholerne, twarde drzwi, od których będzie miała jutro siniaki.
Najgorsze było coś, co przebiło się niczym pocisk do jej świadomości.
Może i był tu z nią, ale pachniał Jej perfumami...

_________
Cześć. Właśnie od prawie 2 godzin mam urlop i przedstawiam Wam nowy rozdział, Zboczuchy.
Proszę powiedzcie, że nie było źle i dałam radę. Pierwszy raz napisałam coś takiego ;)
Ale podoba mi się. Zdradzić Wam tajemnicę? Kolejna 'scenka' będzie w rozdziale 16 ;)
Ja już prawie skończyłam rozdział 18 w swoim magicznym zeszycie, a pomysłów jeszcze od groma.
Komentujcie, proszę.
Pozdrawiam, VS.

12 komentarzy:

  1. Mam oficjalnego focha na Bennodę, która stwierdziła, że staję się gimbusem.
    Dlatego postanowiłam trzymać nerwy na wodzy, przez co ten komentarz powinien być spokojny i harmonijny.
    *śmieje się jak debilka*
    Pfff, precz ze spokojem i harmonią! Może i jestem gimbusem, ale to moja sprawa! Mi się to tam podoba...
    Ogey xd No to co...No super no na początku oczywiście poważna rozmowa Mike'a z Czesiem, taniec Chestera z tą pizdą, no a na końcu...
    Naprawdę świetnie to opisałaś! Ja osobiście nie potrafię pisać takich rzeczy. Może to dziwne, bo zboczeniec ze mnie niesłychany (bosze, do czego ja się tu przyznaję...) Ale czytałam sporo tego typu opowiadań z TAKIMI scenami, więc...powiem Ci, że naprawdę fajnie to opisałaś.
    Dobra, chyba coś się powtarzam, ale chrzanić to! Jebać system.
    Tylko nie wiem, czy to ja jestem jakaś nieogarnięta, czy co, bo napisałaś:
    " Poprawił uchwyt, podrzucając ją lekko do góry i nie marnując czasu na ściągnięcie z niej bielizny, zanurzył się w nią."
    Yyy, no i nie ogarniam. Czyli...że ona miała na sobie majtki? Yyy, bosze. Sorka, może po prostu nie rozumiem. Ale tak mi się od razu pomyślało...
    Okey, no to ja już może będę kończyć ten komentarz.
    Czekam na następny rozdział jak i na następną scenkę (jestem wrednym gimbusem).
    Życzę weny, czasu na pisanie, szczęścia, wyobraźni i czegokolwiek :D
    /FochniętaFUN

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miała na sobie majtki, a Chazy po prostu no wiesz, przesunął je na bok ;) Opisując to dokładnie myślę, że zgubiło by to jakiś swój rytm. ;)

      Usuń
    2. Aaa, okey. Teraz już kapuję xD Aaa no i chciałam powiedzieć, że u mnie ostatni rozdział c:

      Usuń
  2. O kuuuucze. Whoa! Whoa! Whoa! Whoa!
    Ja pierdziele *--------------* Najlepszy rozdział ever *---* Ej, on się w niej spuścił! Wyczuwam dzieci. XD
    Jezus, czekam na nowy i pozdrawiam *-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyh xDDDD
    nie moge xDD opisałas to swietnie
    no ale wiesz xd
    nadal smieszo mnie te rzeczy xdhyhyhy xDDDDDDD
    nieee xddd czuje sie taka zboczona :O
    nie wazne xDD
    Nie moge doczekac sie nastepnego rozdzialu XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Hum,hum... okej,jak wspominałaś,że będzie "scenka", nie sądziłam,że Chester się aż tak pospieszy! Szczególnie po rozmowie z Mike'em. Zawsze i wszędzie będę uważała,że są przepiękną parą z Anną i nikt inny nie pasuje ani do jednego, ani do drugiego.
    Tylko zastanawia mnie najbardziej ta końcówka,że pachniał jej perfumami... whoopsie, czyżby szykowała się mała wtopa? ;)
    Czekam na kolejny, znów przepraszam za spóźnienie (to chyba już staje się normalne) i życzę dużo weny!
    S.

    OdpowiedzUsuń
  5. A!
    No i mam nadzieję, że kolejna scena będzie już "normalna". Mam na myśli to, że nie będą się tak spieszyć i wszystko potoczy się wolniej i bardziej zmysłowo.
    c:
    To nie hejt, to tylko ja...

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzisiaj powinien byc nowy
    :c

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezusmaria. Jak dawno mnie tu nie bylo :o ale wiesz. Wakacje :p.
    No ale juz jestem. Jako ze jest 2.42 nie bede ie rozpisywac. Z A J E B I S T E *-* Uwielbiam cie. wiedz, ze cie kocham. Pisz dalej, na pewno bede czytac. Jak nie teraz, to pozniej. :D no. Spadam.
    Dobranoc dla mnie, a dla ciebie weny ;3
    /Klaudia K

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział pojawi się dopiero w sobotę, gdyż pakuję się na Woodstock i nie wyrobię się z czasem. Przepraszam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej, Vampire, nie było mnie trochę w internetach, więc nic nie komentowałam, ale teraz Zboczuch Naczelny wrócił i... i po kolei...
    To, że kocham twój styl pisania wiesz jeszcze z poprzedniego ff, ale teraz składam wielkie ukłony przed tobą bo jesteś jedyną w swoim rodzaju Mistrzynią Dialogów! Twoje dialogi świetnie pasują do każdej sytuacji, a te między członkami zespołu - po prostu leję ze śmiechu ;) Mój ulubiony moment - "będziesz mi musiał zapłacić za wizytę terapeutyczną" :D
    Postaci Alex dalej niecierpię. Ale uważam, że Chesterowi sperma uderzyła do głowy. Można odnieść wrażenie, że gdyby mógł, przeleciałby Ev już w samochodzie. Gryzie mnie też to, że zdradził swoją żonę na imprezie w ich własnym domu. ://
    Co do sceny erotycznej (jak widzę, fala gimbów ujawniła się w komentarzach) to należą ci się owacje na stojąco, ponieważ mało który autor potrafi napisać dobrą, pobudzającą wyobraźnię i emocje scenę erotyczną, która nie jest streszczeniem 50 TWARZY GREYA, a ty to właśnie zrobiłaś! <3. Mówisz, że pierwszy raz taką pisałaś, a jak dla mnie jest bardzo porządnie zrobiona. Wątpię, żebym ja umiała tak to opisać.
    I jeszcze na koniec jak Ev poczuła perfumy Alex... No, no, no, jestem ciekawa, co tam dalej wymyśliłaś. ;)
    No nic, postaram się być teraz na bieżąco z kolejnymi rozdziałami, życzę ci weny i czekam na kolejny ;)
    P.S. Koło poniedziałku dodam nowy rozdział do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń