niedziela, 8 czerwca 2014

Chapter four.

- Co z nią?
- Śpi. Sory za nią. - rzucił zniesmaczony.
Usiadł wygodnie na ogrodowym krześle, krzyżując łydki w kostkach i zaproponował dziewczynie butelkę piwa, tym razem ją wzięła i podziękowała mu skinieniem głowy.
- Więc wiem już, że masz dobry gust muzyczny.
- Skromny jesteś.
- Bardzo. - uśmiechnął się krzywo. - Nie da się nie zauważyć, że słuchasz też Pilotsów. - wskazał palcem jej koszulkę.
- Wychowałam się na ich muzyce. Szkoda, że już nie nagrywają. Podobno mieli jakiś konflikt w zespole i wokalista odszedł.
- Owszem, Scott już nie jest wokalistą, ale sam zespół właśnie wydał nową EPkę. Tyle tylko, że zmienili nazwę.
Zmarszczyła brwi, patrząc na niego podejrzliwie.
- Niby na jaką?
- Stone Temple Pilots & Chester Bennington. - wypiął dumnie pierś.
- Chciałbyś. - parsknęła śmiechem.
- Serio, ale jasne nie chcesz nie wierz. - obdarzył ją znudzonym, wszechwiedzącym spojrzeniem.
- Matko, ty serio nie żartujesz, nie?
Pokręcił rozbawiony głową.
- Jeszcze jakieś zespoły, które uwielbiam, a ty dziwnym trafem w nich śpiewasz? - rzuciła z ironią.
- Poza Linkin Park i Pilotsami to jeszcze jest Dead by Sunrise.
- Czekaj, czekaj... Crawling in? Coś kojarzę.
- Crawl back in. Tak to nasza piosenka.
- Zabijasz mnie. Postawię ci pomnik za twoją muzykę. Kiedy ty masz czas na życie?
- Jak widzisz właśnie siedzę tu z tobą.
- Masz klona? - rzuciła rozbawiona, na co roześmiał się głośno.
- Szczerze? To kilka w piwnicy, jeden by sobie nie poradził.
- Wypożycz mi jednego żeby mi śpiewał do snu, co? Prooooszę. - wyszczerzyła się do niego.
- Zastanowię się. Mogłabyś go wykorzystać do niecnych planów. - wystawił jej język i uśmiechnął się pod nosem. Jak dobrze czuć się swobodnie z samym sobą. - Mam głupie pytanie.
- Słucham?
- Jak to możliwe, że znając wszystkie zespoły z jakimi współpracuję, nie wiedziałaś jak wyglądam?
- Ej! Nie jestem małolatą, która lubi zespół za wygląd gitarzysty czy perkusisty. To tak jak z książkami. Lubisz Kinga? - przytaknął, obserwując ją z zainteresowaniem. - A wiesz jak on wygląda? - zamyślił się i pokręcił przecząco głową. - No widzisz. Na niektórych okładkach jest jego zdjęcie, tak samo jak na okładkach waszych płyt jest wasze, ale ja się skupiam na treści. Rozumiesz?
- Jasne, teraz to ma sens. Właśnie pomyślałem o tym jak wielu pisarzy mogłem minąć na ulicy, nie mając o tym pojęcia.
- Ja tak pewnie minęłam wszystkich moich idoli. Chociaż nie, czekaj. Z jednym z nich właśnie siedzę przy ognisku i piję piwo.
Wyciągnął butelkę w jej stronę i stuknął o jej, wznosząc niemy toast.
- Zmęczona? - rzucił nagle, dziwnie podekscytowany.
- Nie, trochę minie nim przestawię się na kalifornijski czas.
- To chodź.
- Gdzie? - spojrzała na niego podejrzliwie. Pociągnął ją za rękę w stronę domu i popchnął lekko w kierunku schodów.
- Niespodzianka. Ubierz się ciepło, wychodzimy.
- Zwariowałeś?! Jest pierwsza w nocy.
- Właśnie dlatego idziemy. Spadaj na górę, ja tu czekam.
Pokiwała zdezorientowana głową, ale spełniła jego prośbę. Kilka minut później zeszła w trampkach, jasnych jeansach i polarowej, czerwonej bluzie z imitacją kocich uszu na kapturze. Na piersiach znajdował się wzór łapek i napis "Miau". Rzucił jej rozbawione spojrzenie.
- Miau? - wzruszyła niedbale ramionami, wystawiając mu język.
- Mówiłeś, że mam się ubrać ciepło. To gdzie chcesz mnie zabrać? - przepuścił ją w drzwiach i przekręcając zamek, ruszyli przed siebie.
- Wiesz jak najlepiej poznać drugiego człowieka?
- No jak?
- Upić się z nim.
Podniosła wysoko brwi, patrząc na niego z niedowierzaniem.
- Dlatego mnie wyciągasz z domu w nocy? Nie łatwiej było siąść w salonie? Nie musiałabym się bać, że gdzieś zabłądzę i zerwie mi się film. Twoje mądrości są do kitu.
- Ma nam się tylko poluzować język, a nie zerwać film. Nie marudź. Poza tym chcę ci pokazać świetny pub, a w tej chwili wątpię aby ktoś mnie tam rozpoznał, więc będziemy mieli spokój.
Kiwnęła lekko głową, wciąż nieprzekonana. Westchnął ciężko.
- Irlandzki pub, ok? Prowadzony przez czystej krwi Irlandczyka.
Uśmiechnęła się szeroko.
- Ty to wiesz, jak przekonać kobietę do swoich racji. - zrównała z nim krok, idąc raźnie przed siebie. - Ale obiecuję, jeśli każesz mi iść na drugi koniec miasta to cię zabiję.
- Spokojnie, to dwie przecznice stąd, Kocico.
Uderzyła go w ramię, udając oburzenie.
- Spadaj!
Gdy kilka minut później przekroczyli próg Saint Patrick's Pub, oniemiała z zachwytu. Delikatne zielone światła, drewniane meble i wesoły gwar zagłuszający skoczną muzykę.
- Podoba ci się?
- Prawie jakbym znów była w Dublinie. - spojrzała na niego błyszczącymi oczami, a policzki zaczynały jej cierpnąć od szerokiego uśmiechu.
Podeszli do baru, gdzie dobrze zbudowany brunet spojrzał na nich pytająco.
- Tráthnóna maith*! - rzuciła wesoło, sprawiając tym samym, że uśmiechnął się do niej ciepło.
- Co dla was? - spytał z wyraźnym akcentem.
- Dwa Guinnessy na początek.
Otworzył piwo i podał im przez blat, przyjmując zapłatę od mężczyzny. Usiedli w rogu na barowych stołkach i kiwali głowami w rytm piosenki Flogging Molly. Chester bez słowa podszedł do baru i wrócił z dwoma szklankami whisky.
- Już widzę to twoje rozwiązywanie języka. Piwo, whisky. Co jeszcze?
- Co wpadnie w ręce! Na zdrowie.
Wznieśli toast i wypili trunek, popijając go ciemnym piwem. Gdy zapadła między nimi cisza, Evelyn przewróciła zirytowana oczami.
- Ok, ja zacznę. Wyjaśnisz mi jak to się stało, że moja kuzynka jest twoją żoną?
Westchnął lekko, obrysowując palcem wskazującym krawędź szklanki.
- Znamy się od liceum. Z pierwszego mnie wyrzucili. - spojrzała na niego pytająco. - Wrócimy do tego. - mruknął lekceważąco. - W drugim spotkałem Alex. Cóż, nie trudno było ją poderwać, a i przed chłopakami było czym zaszpanować. Musiałem jakoś zyskać szacunek na starcie, bo inaczej pewnie bym się stał ich kozłem ofiarnym. Później kwestia przyzwyczajenia, źle użyte słowa przy jej rodzicach i jeb mamy małżeństwo. Jesteśmy razem osiem lat, a ja od dobrych siedmiu zastanawiam się, co ja do cholery wyprawiam. Zresztą to mało istotne. - machnął ręką, a przed nimi pojawiły się kolejne porcje alkoholu i pełna butelka Johnnie Walkera. Spojrzała na to sceptycznie.
- Musisz mnie pilnować. Mam słabą głowę. - zwróciła mu uwagę, ocierając usta po kolejnej kolejce.
- Noc jest młoda. Damy radę. - uśmiechnął się i spojrzał na nią spod lekko przymrużonych powiek.

_____
*Tráthnóna maith - dobry wieczór po irlandzku.

Nowy rozdział, wciąż mało akcji, ale to się zmieni już w następnym. Jestem wypluta i mam pokoncertową depresję. Koncert Linkin Park był tak przezajebiście genialny, że aż mi się chce ryczeć na myśl, że to koniec. A jeszcze wczoraj oglądałam transmisję live z Rock am Ring to już w ogóle. Eh. Ale nie zanudzam. Następny będzie też w niedzielę. Powiedzmy, że tak się będą pojawiały. ( Oprócz 22 czerwca, gdy będę na koncercie Marsów, ale może wtedy dodam w sobotę) Wybaczcie, że chwilowo nie komentuję. Koncert odebrał mi wszystkie siły. Pozdrawiam. :)

12 komentarzy:

  1. Pierwsza!
    A więc tak... Mam jeszcze łzy śmiechu, po przed chwilą przeczytanym innym Blogu, ale teraz jestem na Twoim. Rozdział boski. Naprawdę. Chciałabym tak pisać *__* Też byłam na koncercie Linkinów ^_^ I było zajebiście! ♥ Jego jedyna wada? Skończył się. Wracając. Wszystko ładnie i pięknie. Cały dzień wchodziłam i sprawdzałam czy jest nowy rozdział. Zaczęłam około 12 więc wiesz... I co jeszcze? Zapraszam do siebie. NA oby dwa ;) Pozdrowienia i życzę weny :p

    OdpowiedzUsuń
  2. Wychodzi na jaw to co trzeba :D Wreszcie dobrały się dwie osoby co trzeba, a nie cudowny człowiek + niewypał totalny :D
    Wiem, że to wrednie zabrzmi, ale czy pijaństwo nie narobi im kłopotów? (mam tylko przeczucia)
    Cóż, czekam na kolejny :D
    S.

    PS Zapomniałam ostatnio napisać, za co śmiertelnie przepraszam, ale opublikowałam ostatnio epilog "Elektra's Story" - mam nadzieję, że zajrzysz i jeszcze raz przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś mnie ten rozdział śmieszy. Nie wiem dlaczego, ale było kilka takich tekstów, a przez nie banan nie schodził mi z ryja. U ciebie nawet jak nie ma akcji, to jest fajnie. Fajnie się dobrała Evelyn z Chesterem. Od samego początku ją polubiłam. A co do depresji pokoncertowej... I know that feel, bro. ;__; Ja chcę jeszcze raz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak będziesz miała czas, to możesz zajrzeć do mnie, bo pojawił się nowy rozdział.

      Usuń
  4. Już zakochałam się w tym blogu. Od teraz niedziele będą moimi ulubionymi dniami, prócz piątku właśnie.
    U mnie wreszcie pojawił się nowy rozdział http://the-goddess-of-imaginary-light.blogspot.com/2014/06/w-twoim-sercu-panuje-antypatia.html. Teraz znów nie wiem, kiedy coś napiszę, nie mam czasu :C

    OdpowiedzUsuń
  5. Znakomicie!
    Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału:D
    Pozdrawiam, Lilith:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dawno nie zaglądałam na tego bloga ale i tak uwielbiam to opowiadanie :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. zarwałam noc, by przeczytać całe Twoje poprzednie opowiadanie, a teraz piszesz to. jeju, to jest naprawdę cudowne. nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału :3 a co do koncertu, czuję to samo ;_; ciagle wspominam.
    weny życzę i powodzenia! ;)
    ~K.

    OdpowiedzUsuń
  8. biorę sobie prysznic a tu nagle moj mozg
    -sandra, nowy rozdzial u vampiresoul
    przeciez juz jest po niedzieli!
    Zajebisty rozdzial oby tak dalej

    OdpowiedzUsuń
  9. "Jeb mamy malzenstwo" :D
    To mnie rozbawilo. Serio.
    W ogole, co za swietny pomysl... Chaz. Upic dziewczyne i siebie zeby lepiej sie poznac. Hm... chyba nie bedzie tak gladko, co?
    No nc, czekam na kolejny, a tobie weny zycze! C;
    /Klaudia K.
    P.S. Zapraszam do mnie, pojawilo sie cos nowego c;

    OdpowiedzUsuń
  10. A wysrajta się z tym koncertem, mnie tam nawet wcale nie było i czuję, jaknym umarła ;___;
    Co do rozdziału to nie poinformowałaś mnie (zła Ty!) i jest oczywiście świetny. Jak zawsze. Aż mnie zaczyna to nudzić, ta twoja perfekcja. Och, chociaż Evelyn mnie wkurza. Może przez to, że zna Chestera i mieszka z nim pod jednym dachem. A mnie nawet na koncercie Chaza nie było. Co to za sprawiedliwość? Ale w sumie z Alex jest jeszcze gorzej. Ona jest super tępa, a wyszła za Benningtona. Też się zastanawiałam jakim cudem to się stało, ale Chazy oczywiście wszystko wyjaśnił.
    "Jeb mamy małżeństwo"- ten epicki tekst plus moja wyobraźnia, któa perfekcyjnie zobrazowała sobie Chestera siedzącego z piwem przy barze i opowiadającego o żonce to idealne połączenie XD
    No dobra, to ja spadam. Następnym razem pisz, gdy coś tam dodasz. Miłej zabawy na koncercie Marsów, weny i miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  11. Noc jest młoda.
    N o c j e s t m ł o d a.
    N O C J E S T M Ł O D A!
    Co tam się stanie, kurczwę?! Ja chczę wiedzieć!
    Lecę na następny, nooo! ( ͡° ͜ʖ ͡°)

    OdpowiedzUsuń